czwartek, 16 stycznia 2014

72.




Udziergało się…

Nie pamiętam, kiedy  i czy w ogóle zrobiłam dla siebie tak gruby sweter. Nawet ten  z golfem według wzory Kate Davies aż taki nie jest.  Dużym ( ja ;)) grubych wełen i moherów  się nie poleca. I wiele w tym racji, ale... . Na swój sposób  zmierzyłam  się z tematem i już wiem, że ciężko będzie  się z tym swetrem rozstać.




Wykonałam go bardzo luźno( jak na mnie ;)) , a że wełna na główną część swetra przędziona jest jako klasyczny worsted,  po praniu uzyskała ciekawą fakturę i  jest mięsista, ale nie puchata.  Zaletą tego typu robótek ( gruba wełna, grube druty) jest to, że robi się je w mig.



Jak to u mnie  model w kawałkach. Trzeba go sobie samemu poskładać. Długi raglan z podcięciem, przód krótszy, tył dłuższy, na bokach pęknięcia.


Rękawy wszywane, wykonane z tej samej czesanki, co reszta,  ale o innej fakturze, pod szyją proste wykończenie, modelowane  rzędami skróconymi – bo to się po prostu lepiej nosi. Tułów to podwójna nitka, każda w innym kolorze.



Mam wrażenie, że właśnie te dwie nici, a nie jedna gruba uczyniły tę dzianinę przyjazną dla większych kształtów.

Będę nosić i powielać w różnych kombinacjach.


Zrobiło się też więcej czapeczek. Solidniejszych. Jedne polecą do Japonii, a inne zostaną ze mną :)

 


12 komentarzy:

  1. Bardzo podoba mi się kolor tej wełny, piszę o szarym odcieniu, sweter pewnie wyszedł cudnie! Co do gabarytów, to wszyscy na Islandii i duzi i mniejsi noszą swetry z grubej, owczej wełny i nie tylko moim zdaniem wyglądają w nich bosko!
    Pozdrawiam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:)
      Szary odcień rzeczywiście jest bardzo ładny do tego naturalny, z owieczki corriedale. Sweter jest przewygodny. Mam wrażenie, że wyspiarze, mimo ciężkich warunków w jakich przyszło im żyć, cieszą się życiem zupełnie inaczej niż narody Europy Środkowej. Nie zawracają sobie głowy tym, co komu pasuje i dlaczego... . Zamierzam iść ich śladami :))))

      Usuń
  2. Basiu, i znów focisz tak, że niby widać, a jednak nic nie widać ;)
    Bardzo podoba mi się odcień szarości - nie wiedzieć czemu, uwielbiam wszelkie melanże "na lewo" a nie na prawej stronie...
    Dobrze jest przełamywać stereotypy, które sami sobie poniekąd wymyślamy - jestem pewna, że razem - Ty i sweter wyglądacie pięknie i zjawiskowo :) Ciepło pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu, to focenie to taki mój znak ;)
      Właśnie pisałam Ewie, że szary wyszedł owieczce wyjątkowo ładnie.
      Każdy ma swoje upodobania:) Ja, jeszcze parę lat temu nie wyobrażałam sobie kolorowego, melanżowego swetra. Zupełnie nie wiedziałam dlaczego Amerykanki tak szaleją z tymi kolorami... A teraz proszę. Mogę nosić najbardziej odjechane zestawienia i cieszy mnie to jak dziecko :)

      Usuń
  3. Piękny "grubas". Kolorystycznie i fakturowo, i ocieplaczowo. Lubię bardzo. Tu mam jak Wyspiarze.

    Fanaberio-Basiu, czy w związku z delegacją będzie chwila na spotkanie? Stęskniłam się. Serdeczności ślę i wełniście( bardzo puchato) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Grubas sprawdził się wybornie. Przetestowałam go na ostro w podróży z lodem i mrozem w tle. A teraz nie ściągam go z grzbietu w ogóle. I wzdycham, że do tych biur, co to do nich w poniedziałek pognam, nie mogę go zabrać...
      Nic to, wymyślę wersję grubasa na elegancko.

      I ja się stęskniłam, jak norka, więc nie tylko spotkanie w planie!

      Usuń
  4. Basiu przepiękna faktura tych dzianin, taka hipnotyzująca ;) no i powiem pewnie oczywistość, chciałabym zobaczyć ten udzierg w całości...
    A czapa wspaniała ;) i piękne kolory tych rudości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, dziękuję. Ta faktura cieszy i mnie, a to, że zahartowałam wełnę "grubo-cienko" dodało całości charakteru i nie rozpada się oraz nie mechaci od samego patrzenia :)

      Całość do oglądania na żywo i mam nadzieję, że będzie nam dane!

      Usuń
  5. Kolejny już raz blogger nie pokazał mi, że pojawił się u Ciebie nowy wpis :-/.
    Zazdroszczę czapeczkom podróży do Japonii, a pewnej polskiej głowie w Japonii przebywającej, że takie ładne czapeczki będzie nosiła.
    I... tego... ekhem... cieszę się, że nie ja jedyna do małych się nie zaliczam :-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postanowiłam już nie zwracać uwagi na to, co wyczynia blogger. Właśnie przed chwilą nie chciał mnie wpuścić na moje własne konto, bo... pisałam z innego kraju niż zwykle...
      Japonia zachwycona. A jedna z ulubionych japońskich wykładowczyń nie może się nadziwić, że ktoś, gdzieś tam, robi takie rzeczy, więc jak możesz się domyślić, dzierga się wydanie specjalne :)
      A z tym rozmiarem to nie żartuję. Marzy mi się taka sesja specjalna odjazdowo ubranych dużych rozmiarów i dziewczyn po 60-tce.

      Usuń
  6. szary melanż świetny, a czapki śliczne!
    Czapki i ciepłe swetry stały się ostatnio artykułem pierwszej potrzeby w Polsce :), czy w Japonii zima też tak surowa?

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne połączenie faktur, grubości i kolorów. A opis taki że "widzę" ten sweter. Bardzo jest Twój:))) Czapka szara mnie zachwyciła, mogę odgapić?Mam nadzieję, że kiedyś zrobisz taką odjechaną sesję ze swoimi udziergami i modelkami Ściskam serdecznie

    OdpowiedzUsuń