poniedziałek, 11 lutego 2013

42.

Znacie to? Tak, to kłębek i wykałaczka.



A to? To też kłębek i wykałaczka. Tylko tu, współpracują  i po raz kolejny potwierdzają zasadę, że kooperacja jest dużo lepsza niż rywalizacja :)


Ten zabawny trik poznałam po przeczytaniu książki o przędzeniu. Książki, która otrzymała bardzo dobre recenzje, więc wiele sobie po niej obiecywałam. Książka nosi zacny tytuł "The complete guide to spinning yarn" i dla początkujących będzie na pewno dobrym przewodnikiem. Jest jednak reklamowana jako poradnik dla bardziej wtajemniczonych ( „A must-have reference and source of inspiration for new and experienced spinners”)
… i mnie wtajemniczyła wykałaczką :) Bardzo dobry pomysł. Nie znałam go, a wciskanie końcówek wełny w środek kłębka, nie zawsze się u mnie sprawdza.

I jeszcze.
Jeśli  ktoś posiada w swoich zbiorach "Spin Control" lub "The Step-by Step Guide to Spinning Art  Yarns" i o przędzeniu coś już wie albo wie więcej niż coś,  tę pozycję może spokojnie sobie darować . Ale to tylko moja opinia, a opinie, jak wiadomo, mogą się różnić ;)



środa, 6 lutego 2013

41.



Pomysłów coraz więcej, pracy takoż. Francuski system opieki zdrowotnej stoi przy mnie na dobre i złe. Będzie dobrze, to jasne, ale bardzo bym prosiła mojego wiejskiego  lekarza żeby już nic u mnie nie diagnozował, bo ja nie mam na to zdrowia :)

Z zimą pożegnaliśmy się chyba definitywnie. W tym roku śnieg był tylko trzy dni. Oceaniczne wichury znoszę znacznie lepiej niż rok temu i może za dwa zupełnie nie zwrócę na nie uwagi ?

Po wykonaniu kolejnych , dwóch męskich swetrów, których nie było czasu obfotografować  (wszystko w styczniu !) zasiadłam  do przędzenia. Potrzebuję tony  wełny. Póki co mam za sobą jakieś śmieszne 80 dag.






Jedną z gotowych wełen z miękkich merynosów ( 18,5 mic.), postanowiłam zahartować  mocniej niż zwykle. Metodę tę poleca Judith Mackenzie ( i oczywiście nie tylko Ona ) do wykończenia wełen typu woolen. Hartowanie to naprzemienne, kilkukrotne wkładanie gotowej nici wełnianej do kąpieli bardzo, bardzo gorącej i bardzo, bardzo zimnej.  Zabieg ten wzmacnia przed przerwaniem nici wykonanych z włókien krótkich i miękkich oraz chroni przed nieoczekiwanym filcowaniem oraz „ kulkowaniem” .  

I choć moja wełna nie jest typową  nicią  woolen, jak one  jest puchata, sprężysta i delikatna. Zależało mi żeby wierzch wełny nieco się sfilcował ( wiem, to brzmi okropnie) nie pozbawiając jej najlepszych cech. Myślę, że tak się stało. Efekt ogromnie mi się podoba. Teraz muszę tylko coś z tego zrobić, przetestować  i ocenić.





Bardzo lubię merynosy , a te nowozelandzkie nie mają sobie równych. Nie filcują mi się w czasie gotowania i farbowania , choć na pewno skutecznie pomaga mi ominąć te problemy wkładany  do gara termometr, o którym pisałam dawwwwno temu, tu.





Przetestowałam również zakupione runo  merynosowego jagnięcia ( 12 mic. i mniej ) . To niezwykły produkt. Rzadki i dostępnych tylko przez chwilę w roku. Pozyskuje się go podobnie jak kaszmir poprzez wyczesywanie,  a nie strzyżenie. Zarówno na wrzecionie jak i kołowrotku należy je prząść,  krzyżując włókno najbardziej jak się da . Pomaga w tym przędzenie z chmurek lub rogali :)






Na koniec niespodzianka ;)

Francuskiego pięknisia nazwaliśmy Ludwikiem. I choć jego właścicielka właściwa ( w przeciwieństwie do mnie, właścicielki rzekomej ) uważa, że jej kot uwielbia wolność i włóczenie się po wsi, ja myślę zupełnie coś innego. Kot żeby ukontentować Ją i mnie, śpi na naszej kanapie ( 8 godzin z przerwami) udając, ze go nie ma!

P.S.
Przepraszam, że odpowiadam na komentarze z opóźnieniem. Próbuję nadrobić czas... nie wszystko wychodzi :)