niedziela, 19 lutego 2012

11.

W   i we w tę
Obiecałam parę słów o oczkach od tyłu i o tym jak dziergałam chustę.
Voila ;)
Przestawiony sposób pozwala  uniknąć przeplatania nici na brzegu  oraz cięcia np. wełny ręcznie przędzionej lub innej szlachetnej, na której nam zależy. Cięta będzie jednak wełna, którą w robótce będzie przerabiany jeden, kontrastowy  rząd.
Potrzebujemy:  drutów na żyłce ( wymóg konieczny ) oraz  wełny.



Ja, posługiwałam się tylko wzorem francuskim, więc na początku moja robótka wyglądała tak:


Moje oczka różnią się nieco od sposobu w jaki przerabia je większość z Was.  Od Tinki dowiedziałam się, że to sposób rosyjski. Szczerze przyznam, że oczka interesują mnie tylko pod kątem dobrego lub złego wykonania J Swoje nabieram tak, jak nabiera się koraliki na sznurek.  Dzięki temu ich nóżki są u mnie:  jedna – przed drutem, a  druga za. Oczka prawe przerabiam wbijając lewy drut od prawej strony.



Po przerobieniu ustalonej wcześniej ilości rzędów, przesuwam całą robótkę na drugi koniec drutów. Biorę wełnę przeznaczoną do wykonania rzędu kontrastowego i przerabiam go oczkami lewymi, wbijanymi od spodu robótki.


Dochodzę do końca rzędu i miejsca, gdzie zostawiłam wełnę kolorową, odcinam tę kontrastową i kolejne rzędy wykonuję oczkami lewymi łapanymi w mojej robótce od tyłu.



Po wykonaniu odpowiedniej ilości rzędów, ponownie przesuwam robótkę, przerabiam rząd kontrastowym prawymi oczkami, dochodzę do miejsca wełny kolorowej i ponownie wykonuję robótkę rzędami prawymi.


Nieszczęśliwie wybrałam wełny mało różniące się kolorem.  Moja, kremowa nić kontrastowa stała się niewiele widoczna. Do zdjęcia wzmacniam ją  więc drutami wbitymi tam, gdzie ma być nić kontrastowa.



W gotowej dzianinie nie widać żadnych różnic. Oczka nie są ani mniejsze, ani większe, nie przechylają się też w żadną ze stron. Do chust  i szali, w których mamy proste wzory i zależy nam tylko na jedym rzędzie w innym kolorze  to idealne  rozwiązanie .




To tylko wygląda jakby było skomplikowane. Spróbujcie a zobaczycie jakie to proste :)

czwartek, 16 lutego 2012

10.

Śniegi stopniały, mrozy puścił! Można w końcu zacząć myśleć o wiośnie ;)



Całkiem niedawno, ale jeszcze  w Pradze miałam przyjemność spotkać się z dziewczynami, kochającymi wełnę dokładnie tak samo jak ja. Jedna z nich,  Kasia,  miała na sobie prześliczny, ujmujący prostotą szaliczek. Pękałam z dumy, że tak pięknie kręci swoje nitki i że to ja ją tego nauczyłam. Najpierw po cichu, a potem na głos zaczęłam wyrażać swoje zachwyty. Oczy Kasi robiły się coraz większe aż w końcu z rozbawieniem skonstatowała, że cieszy się ogromnie i nie dziwi komplementom, bo  to moja wełna J
Pycha to wielka Pani, wstyd L Niestety, nie pamiętam swoich wełen… Rozpoznaję techniki, składy,  błędy…, ale własną wełnę z coraz większym trudem.  Była ich już taka masa, powtarzają się kolory…



Tak, czy siak. Szaliczek Kasi ujął mnie i natychmiast zapragnęłam czegoś podobnego.  Nie chciałam jednak, żebyśmy w czasie spotkań dochodziły, który szalik jest czyj, więc  machnęłam chustę ;)
Chodziło tylko o to, by wzór był prosty i koniecznie ten kolor.



Zrobiłam ją tak jak  się robi Stripe Study Shawl by Veera Valimaki . Wiedziałam jednak, że nie mam potrzebnej na oryginał  ilości wełny i że moja ( wełna rzecz jasna ) różni się parametrami.  Dorzuciłam białą angorę z jedwabiem, ale  i tak na oryginał wełny było za mało. Ustaliłam więc  własne zasady i wydziergałam. Nie chciałam ciąć wełny ręcznie przędzionej ani przeciągać jej na brzegach chusty, co wymusza wrabianie jednego rzędu w robótkę,  i raz jeden pasek wykonywałam  oczkami prawymi a raz tylko lewymi, łapanymi od tyłu. W chuście różnicy nie widać. Niespodziewanie ( za dużo rzędów skróconych ) otrzymałam całkiem zgrabną szerokość  i długość i nie tylko da się tę chustę oplatać koło szyi, ale do tego jeszcze można ją nosić spiętą szpilką i wyszczuplać sobie talię, co podoba mi się niezwykle ;)



Wzór: Stripe Study Shawl by Veera Valimaki, dziergany według własnych zasad
Wełna: ręcznie przędziona i farbowana ; merino & seacell; kolor Monet oraz angora & jedwab;  łączne zużycie ok. 560m
Druty: nr 3

Miałam też   swoich pierwszych gości!  Odwiedziła mnie Tinkusia z Córką. Jakie to miłe uczucie gościć gości J I choć spotkanie miało charakter towarzyski, myślę, że mamy dwie nowe prządki J

niedziela, 5 lutego 2012

9.

Zasypało!
Zasypało nie tylko Rzym i Paryż. Zasypało moją wioskę :)



Moją bramę na świat ( podjazd  Ślubny odśnieżył zrobioną przez siebie  piękną łopatą . Do łopaty ustawili się sąsiedzi ))).


Zasypało Hrabinię...


I różyczki Mera też zasypało...
.


Mieszkańcy pozamykali się szczelnie w domach.



A ksiądz bardzo słabiutko wybija na wieży godziny….

Zima w Normandii. Jak się okazuje wcale  nie taka znów rzadka :)


czwartek, 2 lutego 2012

8.

Światło
Kocham, tak samo jak wodę. Godzinami mogę gapić się w przestrzeń obserwując li tylko zmianę jego natężenia i drgania obrazu, jakie wywołuje swoim ciepłem. Dziś mogę patrzeć tylko w okularach, ale kiedyś…..  ;)



Nie mogę napisać , że światło Normandii jest dla mnie zaskoczeniem. Wiem , dlaczego impresjonizm urodził się właśnie tu, ale po zaczadzonej Pradze ( listopad spowił ją smogiem  i pewnie trzyma do teraz ) to coś absolutnie zachwycającego. Zresztą, uwielbiam prząść przy świetle małej lampki padającej na czesankę. Widzę wtedy takie cuda, że nie muszę oglądać  żadnych innych.



Dzisiejsze zdjęcia to tylko światło. Nie pracowałam nad kolorami, nie obrabiałam ich, w ogóle staram się tego nie robić i czasem bywa różnie. Sprzędziona ręcznie wełna błyszczy dzięki jedwabiowi ( wielbłąd  z jedwabiem tym razem mulberry ) i wybijającemu go światłu. Wełnę beretki  zrobiłam na wrzecionie z dorosłej alpaki. Jej kolory bez blasku światła nie zachwycają mnie w ogóle, choć miękkość powala.  Niestety, berecik nie dla mnie. Wyglądam  w nim …  wiadomo jak ;)



Odwiedzającym mnie gościom  w Normandii będę go prezentować jako farbiarską  porażkę i oddam jak tylko znajdzie się zachwycony ;)
A moteczek też na prezent…