sobota, 28 stycznia 2012

7.


„ – Zdrówko, jesteś tam?
- Jestem, jestem „
            
                Cytat z filmu „ Jasminum”
Ja też jestem, choć szczerze przyznaję nie wiem jak się czuję i co myśleć ;) 
Wiem za to, że cieszę się, że czekacie, piszecie i wspieracie mnie :) 
W końcu jednak stała się jasność  - mam  Internet J  Pan od kabla był,  tak jak się umówił. Sprawa była prostsza niż myśleliśmy. Numer telefoniczny pojawił się po 40 min., tylko box od operatora wędrował  po świecie, a my cieszyliśmy  się jak dzieci, że poleciał tylko na drugi koniec Francji, a nie do Pragi czy Wrocławia ;)
Sztuczki wkładania awizo do skrzynki, bez pukania do drzwi, są znane również we Francji ;)  Mieszkam w centrum wsi, więc i mera, i pocztę mam pod nosem, ale trochę mnie to wkurzyło.  
Kursu francuskiego  nie zaczęłam, bo robię „ rozpizduchę” ;) Scentralizowany system obsługi przesiedleńców w firmie mojego M został przeniesiony do…. Warszawy. Pani w Warszawie ucieszyła się, że będzie mogła mówić i pisać do nas po polsku oraz natychmiast z radością poinformowała, że kurs już jest  i że będzie pięknie,  bo wybrała firmę „B”, gdzie godzina kosztuje 250 zł! Na moje, że ja nie chcę, bo zależy mi na jak najdłuższej nauce i przygotowaniu do egzaminu państwowego i chcę       „ AF” Pani szybko odrzekła, że mowy nie ma, bo „ ONA JUŻ ROZMAWIAŁA”.  O tym, że Pani wydaje nie swoje pieniądze, że jest do pomocy i wsparcia i nie posiada żadnej władzy Pani udaje, że nie wie.  Francuzi na takie dictum stracili oddech i rzucili się pomagać.  Sprawa w toku ;)




Blog wraca na swoje, rękodzielnicze  tory. Pokazuję w końcu Still Light Tunic by Veera Valimaki. Wykonałam ją z własnej wełny, mieszanki wielbłąda z jedwabiem Tussah. Wełna wyszła jakościowo przecudna, a co do koloru,  to wiadomo. Jednym się spodoba, innym nie. Biorę pod uwagę, że jak mi się znudzi ten melanż, przefarbuję go  ;) Tunikę mocno wydłużyłam – zgodnie z pomysłem na mój nowy styl ubierania się. Doszłam też  do wniosku, że miejsca dodawania oczek na kieszenie optycznie wysmuklą sylwetkę. Poszłam na całość i jestem ogromnie zadowolona. Tunika jest tak wygodna i miękka, że nie chce się jej zdejmować.
Coraz częściej zaczynam marudzić w sklepie nad wełną. Coraz chętniej dziergałabym tylko z własnej  i jestem , tak zupełnie na poważnie, bliska porzuceniu kupowania gotowych wełen w ogóle.  To oczywiście wydłuży powstawanie projektów, ale nigdy nie dałam się wpędzić w dzierganie na czas, więc kłopotu nie ma. Poza tym chcę w tym roku mocnej skoncentrować się na własnych projektach, a ręcznie robiona wełna  podkreśli ich inność.



Co prawda powątpiewano, że wełnę na Still Light Tunic zrobiłam sama, podobnie jak nie wierzono, że wydziergałam ją ręcznie, ale są tacy co widzieli i zaświadczyli J



Wzór: Still Light Tunic by Veera Valimaki
Wełna: ręcznie przędziona i farbowana/ mix 50%-50% wielbłąd & Tussah
Druty: nr 2
Zużycie: ok. 1600 m

P.S.
Najbardziej prawdziwe kolory są na zdjęciu z guziczkiem, kupionym 19 lat wcześniej ;) Wełna nie była cięta, szersze paski to wynik świadomego farbowania.