niedziela, 14 października 2012

35.

Różności
Zanim o nich – pozwólcie, że jeszcze raz podziękuję za wszystkie wyrazy zachwytu i uznania dla „ Normandie” .
Opis w przygotowaniu. Dziergają się kolejne wersje testowe w różnych rozliczeniach, ale chyba ta, pokazana  jako pierwsza, będzie  też tą,  opisaną we wzorze.

 

 Szydełkowy mankiecik, podbity jedwabną żorżetą.


Nadziubałam parę drobiazgów  śmiesznych i nieskomplikowanych, by pobawić się , odpocząć od wiru  w jaki ostatnio wpadłam  i uciec od tego, co nieuchronne. Czeka mnie kilka zabiegów, po których mam być jak nowa, ale najpierw muszę nałykać się tego i owego. Zbadać i prześwietlić to i tamto,  i jakoś ogarnąć się w czasie.  To też  trochę  usprawiedliwia dlaczego będzie  mnie mniej.  Okazuje się , że  akumulatory naprawdę wymagają ładowania!  Wszystko jest pod kontrolą, niech nikt się nie martwi , jako i ja,  martwić  się nie będę ;)




Na straganach zaczęły pysznić się gruszki i pewnie, by utrzymać mnie w równowadze, znajduję tylko te, które kocham nad życie.  Nieodmiennie zachwycam się Williamsem i wcale nie tym,  zamkniętym w butelki   :)
Uwielbiam ich smak, a w Polsce i Czechach było o nie strasznie trudno.

Poza tym w Normandii ( Górnej Normandii, mojej Normandii : )  zaczęły się zdjęcia do komedyjki gangsterskiej  „ Malavita” Luca Besson'a z Robertem de Niro i Michelle Pfeiffer. Ogromnie lubię oglądać filmy  z miejsc, które znam, więc cieszę się radością wiejskiego dzieciaka ;)



Premierę miał  też film Les saveurs du palais o szefowej kuchni Prezydenta Republiki  Françoisa  Mitterranda ,   Hortense Laborie,  w rzeczywistości  Danièle Mazet-Delpeuch, która jako genialna kucharka dostała niezwykłą propozycję prowadzenia najważniejszej kuchni Francji. Łatwo nie było, wszak Danièle to Kobieta, a kobiet we francuskiej kuchni się nie lubi!

Oczywiście, żeby utrzymać się w niezrozumiałej dla mnie konwencji  tłumaczeń tytułów filmów  w Polsce,  będzie  się on nazywał  » Niebo w gębie » . Bo dlaczego nie ;)
A tym, którzy zapragęliby poznać kuchnię od kuchni na kursach w np.  Le Cordon Bleu, podszepnę, że można, nawet bardzo profesjonalnie, cały rok, za nieco powyżej 50 tys. euro ;)

No i jeszcze. Kot naszych sąsiadów zecydował, ze chce u nas zamieszkać. Jest prześliczny i włazi nam do domu każdym otwartym oknem oraz drzwiamy. Śpi na meblach ogrodowych, wycieraczce , jest u nas prawie non stop. Jak tylko się ruszę,  łazi za mną jak pies. Mocno bronię się przed dokarmianiem lub sprawianiem mu radości, nie chcę żeby sąsiedzi pomyśleli, że mamy wobec niego niecne plany, ale trudno nam pozostawać obojętnym na ten nagły wybuch miłości. Czy ktoś wie, dlaczego mu się pozmieniało :) ?



poniedziałek, 1 października 2012

34.

"Normandia” / „ Normandie „




Trochę szal, trochę chusta. Inspiracją było  wszystko, co gromadzę  oglądając tysiące pomysłów . Nie wiem, czy nie ma drugiej podobnej , bo   całkiem niedawno odkryłam, że jedwabna chusta, którą  prezentowałam , pojawiła się wcześniej ( parę dni wcześniej ) na jednym z  zagranicznych blogów robótkowych, blogów, których nie odwiedzam, nie znam, wcześniej nie widziałam. Te same motywy, te same inspiracje,  choć inny sposób wykonania . Być może  we wzornictwie powiedziano już wszystko. 




Skłoniło mnie to jednak do tego, by moja „ Normandia” była bardziej moja i pokombinowałam  z oczkami estońskimi tak, by były nieco inne niż po prostu z wzoru z książki ;) Kształt tego, co zrobiłam jest wyraźnie sierpowaty. Szale nie do końca dają możliwość prezentowania wzoru w poziomie, a  chusty denerwują  mnie wystającym jak miecz , trójkątnym dzyndzlem ;).   
Złapałam się na tym, że wszystkie  chustki zwijam jak apaszki…
Dziergam kolejne wersje, w różnych rozliczeniach motywu, by zobaczyć, jaki kształt sierpa podoba mi się najbardziej. Trochę to trwa, bo uparłam się na dodawanie koralików, oczywiście takich najmniejszych z możliwych ;)




Ponieważ „ Normandia” dostanie opis i pójdzie w świat, chciałam żeby jej nazwa na zawsze kojarzyła się z gościnnym miejscem, w którym jestem. Nie bez znaczenia pozostawał  kolor, bo oddaje to, co wiedzę  dookoła .  Niestety, tylko trzecie zdjęcie pokazuje jego urok. Reszta jest absolutnie od czapy.





Nie wiem skąd na zdjęciach wzięły się takie  fiolety, ale nic nie dało  się z nimi zrobić. Oryginalnie,  w  wełnie dominuje zielony ;)   Być może nie służyło mu czarne tło.
Pierwszą „ Normandię” zrobiłam z wełny malabrigo i choć jest naprawdę przemiła, pięknie się blokuje to nie dorasta do mieszanki alpaki , jedwabiu i kaszmiru, jaką kupuję do własnego farbowania.






Wzór w przygotowaniu opisu:  „ Normandie”  by fanaberia ©
Wełna: Baby Silkpaca Lace, kolor Arco Iris
Zużycie : 100 gram
Druty:  nr 2 i  2,75
Wielkość:  210 cm x 60cm