L’Officiel
L'Officiel, tak! Ta torebunia jest za ponad 12 000 euro
Wydaje również miesięcznik, który niestety, nigdy nie porywał mojego serca i chyba już nie porwie. Ów miesięcznik zawiera głównie reklamy, jakieś mniej lub bardziej udane sesje, informacje o modelkach, które z jakiegoś powodu są tak samo ważne jak autorzy książek, czy reżyserzy filmów, ceny dodatków i dwa ,czasem trzy artykuły, które z moją, jeszcze nieporadną znajomością francuskiego ( posuwam się jednak do przodu), brzmią jak wyrwane z kontekstu.
L'Officiel, Les Copains
Ja,84 ;)
Takie coś nosiłam trzydzieści lat temu J Na dowód załączam zdjęcie, w cygaretkach i bluzeczce własnej produkcji, cygaretki też własnej produkcji tyle, że nie w kancik. Oczywiście nie te tkaniny… ale kto żył w latach 80-stych, wie, że to co mam na sobie, to nie byle co ;)
W Les Copain dużo bawełnianej dzianiny, dużo obszernych swetrów… wszystko tak trochę w stylistyce Doroty, ze Swetrów Doroty J Mnie, ta niedbałość, którą nazwałabym nonszalancją podoba się, choć model, który mnie ujął najbardziej i który znalazłam w l’officielu jest jakby od kompletu J
Tym, którym nie chce się biegać po necie podrzucam link do reszty kolekcji.
P. S do video z kolekcji.
Oglądanie pokazów zawsze jest dla mnie przeżyciem. Ciągle się martwię, że któraś z modelek wywijając te swoje iksy, zapłacze się we własne kolana i polegnie ;) Ja rozumiem – iść po prostej w linii, ale zamiatać warkocze?
Tak czy siak, byłabym w stanie założyć to wszystko na siebie i biegać po Wrocławiu, Pradze, Rouen czy Paryżu. Ale 30 lat temu, kiedy robiono mi te zdjęcia nawet nie śniłam, że będę podróżować, nie śniłam, że będę mieszkać poza Polską. Nie dysponowałam, nie miałam i nie tylko ja. I tak, im dłużej w tej Francji jestem, tym bardziej dociska mnie świadomość , jak wiele, tacy jak ja, stracili, jak wiele stracili nasi rodzice. Mój Tato nigdy nie wrócił do miejsca, w którym się urodził, nie dotknął drzewa, które posadził jego ojciec , nigdy więcej nie powitał poranka w miejscu dla siebie najdroższym. Ja wyjechałam, bo chciałam. On bo mu kazali.
W kwietniowym numerze znalazłam też coś, co powiedzmy w latach 80-stych, mogłoby stać się moim stylem! Gdyby ten mix był mi dostępny wówczas , nikt nie powstrzymałby mnie przed wyborem ASP, nie wpadłyby mi do głowy żadne rozsądne decyzje! Nie pięłabym się po szczeblach korporacyjnej kariery, choć ja akurat weszłam i od razu zdobyłam szczyt, tylko po prostu od początku do końca byłabym na swoim miejscu. Nie żebym czegoś żałowała – o nie, za dużo spłynęło na mnie dobra, ale Kozak tęsknił ;)
L'Officiel
Sesja „ Le Grand Mix „, którą fotografował Stefan ZSCHERNITZ, a stylizowała Alexandra ELBIM po prostu mnie zachwyciła.
L'Officiel
Bez wątpienia – nie ma tu nic z „ pańcowatości ” , mieszają się nie tylko formy, ale i style. Jest kloszard, jest zakochana bez pamięci… jest trochę orientalnie, trochę europejsko. I to nie jest jakieś modowe mistrzostwo. Żaden tam majstersztyk. Ale właśnie to, okazało się moje. To do mnie trafiło.
L'Officiel
I wiem, że by mi pasowało, bo 30 lat temu, wyglądałam jak dziewczę z krzyżykiem na piersi ;)
Ja, 86 rok ;)
A sponsorami odcinka były :
a) Rene i Jej zdanie: „Zachwycam się misternie dzierganymi, kobiecymi kardiganami, ale znam siebie i wiem w czym się najlepiej czuję.”
b) Kalina z wpisu z 08 kwietnia i Jej słowa: „Powłóczyłam się w sobotę po Camden Town, gdybym była młodsza (i szczuplejsza) kupiłabym kilka rzeczy, a tak to tylko się pogapiłam.”
Ja, powspominałam. Teraz szukam czegoś dla grubych i starych :)
A bloger znów swoje...Dlaczego zmienia czcionki i układ? Może też tęskni :)
A bloger znów swoje...Dlaczego zmienia czcionki i układ? Może też tęskni :)