Malabrigo na sweterek wybierane z Bogaczką :)
Miało być po kolei, ale nie będzie J
Wspomnienia pobytu we Wrocławiu chciałam zacząć od relacji spotkania przy wrzecionie. Niestety, nie zrobiłam ani jednego zdjęcia! Mimo wszystko, uda się . Fotorelacja będzie nie tylko z pięknymi zdjęciami parku, nas , ale i naszych poczynań. Potrzebuję jedynie trochę więcej czasu.
Moja wizyta we Wrocławiu to nie tylko wrzeciono. Nie mogłam nie odwiedzić e – dziewiarki. A tam spotkałam Bogaczkę i Scriptorię , Panią Mariolę oraz wspaniałą osobę, której imienia nie znam, ale która na pewno będzie służyłam pomocą każdej odwiedzającej e – dziewiarkę. Żadnych barier, czy krępującej ciszy – pasja wystarczyła byśmy zaczęły rozmowę, tak jakbyśmy prowadziły ją od zawsze.
Moje farbowanki, mocno podobne do tych jakie sobie kupiłam... no taki przypadek :)
Wyszłam z torbą cudowności, bo … umiejętność przygotowania własnej wełny, czy też farbowania już gotowej, nie leczy z przyjemności kupowania J Dostałam zestawy pięknych próbek. Zobaczyłam miejsce , o jakim jeszcze kilka lat temu we Wrocławiu można było pomarzyć, że o wełnach nie wspomnę.
Malabrigo ...
Malabrigo...
Zanim dojechałam do Normandii, jeden z zakupów, len Dropsa, przerobiłam na takie „ cóś”.
Mala...nie! Len Dropsa - La pierrette
Nie korzystałam z żadnych schematów, bo też co tu wymyślać. Dla mnie to po prostu szal z dwoma dziurami na ręce J Aktualnie przechodzę fascynację rzeczami krótkimi a szerokimi więc „ udziergałam „ prostokąt 160cm na 54cm z podęciami na rękawki. Przejścia kolorów zaakcentowałam poprzecznym łańcuszkiem z drobnym geometrycznym ażurem, a brzegi obrzuciłam oczkami rakowymi wykonanymi bezpośrednio na dzianinie bez rzędu półsłupków, które tu, byłby zbyt widoczne.
La pierrette - detal, łączenie kolorów
„ Cóś „ dostało nazwę „ La pierrette – Kamyczek „
Len okazał się bardzo wdzięczny w robocie, choć jeśli ktoś zobaczyłby dzieło przed wykończeniem, nie uwierzyłby, że przejdzie taką metamorfozę. Oczka rakowe są niezbędne, bo lekkie i miękkie brzegi wykazywały duże skłonności do życia własnym życiem. Wykończenie rękawków być może też je dostanie. Póki co, testujemy się.
La pierrette - deal, oczka rakowe
Zużyłam pięć motków , zostało mi może jakieś 15 m szarego ;) Niestety, 4 motki miały supełki ( nauczona ostatnimi doniesieniami z blogów od razu dodaję, że tak się może zdarzyć i nie jest to zarzut, poza tym wiem, że len dropsa jest bardzo lekko skręcany, więc w produkcji musi się rwać, dzięki temu jest jednak miękki i lejący … tyle tylko, że mi trafił się maks J)
„ Kamyczek „ może być noszony rozpięty – dyndający. Osobiście wolę go jednak w wersji z broszką.
La pierrette - dekolt pleców, głęboki, opadający - jak w japońskim kimonie
Wzór: La pierrette by fanaberia
Wełna : Lin Dropsa, 5 motków
Druty : nr 4
La pierrette - detal, rękawek, plecy
I na koniec moje kamienie. Robię je od dawna, choć nigdy nie sądziłam, że warto je pokazywać. W Polsce i Czechach trochę brakowało mi surowca, ale tu…. Kankanka zaczęła nawet podejrzewać, że w Normandii wszystkie są takie… J Nie będę ukrywać, tak się może stać, bo przerabiam ich ostatnio straszne ilości J
Moje kamyczki
To takie proste, porządkujące myślenie zajęcie. Nie lęgnie się cynizm, zajadłość i zazdrość… szkoda, że nad Bałtykiem tak ich mało ;)
Kamyczki porządkujące myśli :)
La Pierrette musi być super, macałam Lin Dropsa w e-dziewiarce i zaskoczył mnie miękkością - do tej pory znałam Lino BC Garn i ten daje mi w kość sznurowatością:)) oczywiście gotowy wyrób z dnia na dzień jest coraz bardziej "szmaciany" :) ale przerobienie na drutach tego sznurka.... piiip... zdjęć nadal nie mam, miały być w weekend:(
OdpowiedzUsuńMadziu, jest jak piszesz. Lin jest bardzo miękki i lejący. Ładnie się " zblokował" i póki co trzyma fason. Zobaczymy jak będzie dalej. A zdjęciami się nie przejmuj. Poczekamy :)
UsuńJak zwykle perfekcyjne wykonanie. Wiem, że to niby taka prościzna, ale efekt bardzo elegancki - to lubię. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie z burzowego dziś i deszczowego Wrocławia.
OdpowiedzUsuńMadziu, dziękuję :) Ogromnie cenię sobie rzeczy, co to nie trzeba się narobić a wyglądają :)
UsuńA z tą pogodą to jakieś szaleństwo. U nas zimno , u Was tropiki!
Basiu, Twoje projekty przemawiają do mnie prostotą i perfekcyjnym wykonaniem, kolorami i doborem włóczki.
OdpowiedzUsuńDo tego pięknie je pokazujesz (czyt. fotografujesz)
... a wiesz, że widziałam takie "ubrane" kamienie w Grecji :)
Trzeba nad Bałtyk dużo surowca dostarczyć, warsztaty zorganizować, żeby cynizm, zajadłość i zazdrość wyplenić!!!
Renatko, dziękuję. Buziol wielki. Miło mi tym bardziej, że wiem jak piękne rzeczy robisz i na co zwracasz uwagę!
UsuńUbrane kamyczki widziałam w wielu miejscach. Wyglądają naprawdę uroczo, a na tarasie lub w ogrodzie bardzo przydają się jako ozdoba stołu i " docisk" serwety :)
Ja od wielu lat lubię dawać je Przyjaciołom.
Mówisz żeby tiry kamieni słać? To może być jakiś pomysł :)))
Śliczny ten twój kamyczek, możnaby powiedzieć że zadziwiająco śliczny, no bo: kolory takie zwyczajne, wzór gładki a całość zachwyca,
OdpowiedzUsuńjestem zauroczona
kamyczki są świetne
Chmurko, w prostocie siła, ale Ty przecież o tym wiesz :)
UsuńDziękuję!
Właśnie to chciałam powiedzieć :D pozdrawiam
UsuńLa Pierrette jest piękna w swojej prostocie. Len to jest niteczka, która za mną ostatnio chodzi jak cień i chyba czas w końcu nabyć motki.
OdpowiedzUsuńAle najbardziej mnie zachwyciły Twoje kamyki, takie piękne połączenie twórczości z naturą.
Kamyczki rób sobie koniecznie! U Ciebie na tarasie będą wyglądać cudnie. I nie omijaj takich naprawdę dużych. Będziesz zachwycona.
UsuńOgromnie byłam ciekawa tego lnu z dropsa. Póki co bardzo mi odpowiada. Nie wiem, czy nie będzie się mechacił, bo jest słabo skręcony, ale doskonale się pierze, świetnie trzyma blokowanie. Póki co same zalety :)
Cóż, "Kamyczek" ma tyle klasy, że najpierw jęknęłam z zazdrości, potem westchnęłam głęboko i popadłam w lekką zadumę nad marnością własnych wytworów.
OdpowiedzUsuńI obawiam się, że na tę zazdrość nawet "normandzkie" kamyczki nie pomogą, jeśli mój osobisty kamień życzliwości nie dał jej rady.
W całym tym panującym od jakiegoś czasu szal-eństwie to chyba najbardziej elegancki pomysł na szal-nie-szal, jaki w ogóle widziałam. Piękna wariacja na temat.
Fin, bardzo dziękuję!
UsuńSprawiłaś mi ogromną frajdę tym, co napisałaś.
Myślę sobie, że nie jedną piękną rzecz jeszcze nam u siebie pokażesz.
Ale dziś rzucasz kamieniami ;)
OdpowiedzUsuńTen ciuszek mnie zachwyca - połączenie kolorów, forma i detale - to jest to!
Smutno mi, że nie mogłam dojechać na spotkanie we Wrocku; teraz Justyna szykuje w Poznaniu i też nie wiem, czy mi się uda...
Aguś, dziękuję.
UsuńZałożyłam, że kto jak kto, ale my spotkać się musimy. Taka karma, że trzeba czekać...ale damy radę :)))
Szal piękny, a kamienie zjawiskowe....
OdpowiedzUsuńDziękuję, dziękuję, dziękuję :)))
UsuńNo i sie doczekalam.Nowy wpis juz jest,wiec sie ciesze jak glupia.
OdpowiedzUsuńOdziany kamien mam i wiem ,ze piekny,ale w takiej ilosci wygladaja zachwycajaco.O szalu-nie-szalu nie bede nawet wspominac!Prostota i piekno!I w koncu pomysl(jesli pozwolisz troszke sciagnac)na przerobienie lnu,ktory zalega w mojej szafie-magazynie.Moj jest taki troche sznurkowaty,jak kiedys sznurek do wiazania paczek,ale po praniu robi sie miekszy.Prawde mowiac nawet mi ta szorstkosc nie przeszkadza.Och jak ja sie ciesze!
godlesia
Agnieszko! Rób kochana, rób. Jak coś , ślij pytania. Robótkę możesz zacząć albo od dołu, albo od góry. Ja wybrałam metodę od góry, bo myślałam,że nie będę potrzebować do wykończenia oczek rakowych.
UsuńPodcięcia na pachy zaczełam wyrabiać dzieląc robótkę na pół i odliczając po 20cm z każdej strony ( potrzebuję w plecach 40 cm żeby swobodnie ruszać rękoma ). W chwili wyrabiania pach, powstają trzy niezalezne części: przód prawy, tył, przód lewy. Każdą część robi się odzielnie do osiągnięcia właściwego podkroju pachy ( u mnie 23 cm )). Na koniec wszystko ponownie ląduje na jedym drucie i lecimy z długością jaka nam odpowiada najbardziej.
Moje rękawki to maleństwa - ich celem jest tylko zasłonięcie ramienia.
Buziaki!
Jak zwykle perfekcyjnie wykonane cudeńko!Jest przepiękne!
OdpowiedzUsuńSiedzę z opadniętą szczęką i zazdraszczam z całego serca takiego talentu:))))
W e-dziewiarce jakaś promocja na Dropsy była,na Lin zdaje się też ,chyba lecę kupować wbrew postanowieniom chociaż w życiu nie zrobię czegoś tak pięknego.Może przynajmniej kamienie zacznę ubierać,to chyba potrafię.Pozdrawiam :)))
Tonusiu, dziękuję za komplementy. Twoim pracom absolutnie niczego nie brakuje. Nie pamiętasz jak zachwycałam się Twoim bolerkiem? Zachwyt nie był udawany!
UsuńRozumiem chęć złamania zakazu... rozumiem jak mało kto :)
A kolory Lin są naprawdę śliczne... i taki szary z wrzosem też byłby cudny....ach...
Ściskam!
Kamyczki porządkujące myśli, bardzo mi się podobają, ale jeszcze ładniej o nich piszesz! A kamyczek lniany jest przepiękny!
OdpowiedzUsuńWiedziałam o warsztatach, ale nijak przyjechać. Żałuję, może kiedy indziej się uda...
Bo z tymi kamyczkami naprawdę tak jest :)
UsuńZ każdym trzeba pogadać, posłuchać ... pomyśleć, a co by było gdybym sama była kamieniem :)
Takie bajki wychodzą...
A okazji do spotkań będzie więcej. Na pewno. Teraz masz Księżniczkę - poczekamy aż podrośnie :)
Piękne wdzianko - ubrane kamienie fantastyczne !
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńniby kamien kamieniowi nie równy ale u ciebie i kamienie sliczne i kamien piekny...jak zwykle perfekcyjne wykonanie,elegancja,styl i smak wty szalu,nie szalu kamykowym...pieknie pasuja i wygladaja te biale pasy..ubieranie kamieni to troche jak okiełanie zycia..wygladzenie...bardzo mi sie podoba..pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuńAneczko, buziaki wielkie :)
UsuńRzeczywiście białe pasy dodały uroku i lekkości. Nie sądziłam, że tak ładnie się skomponują.
A z kamykami jest tak jak mówisz :)
Kamyczek jest zachwycający, perfekcja wykonania urzekająca....bardzo, ale to bardzo mi się podoba! Rozpaliły się moje chęci posiadania.....
OdpowiedzUsuńp i ę k n e!:O
Ana, bardzo dziękuję. Chwytaj druty i dziergaj. Jak coś , pisz , postaram się pomoc :)
Usuń..jak zwykle Basiu, powalasz mnie pieknem i prostota Twojego projektu :)
OdpowiedzUsuń...wykonanie perfekcyjne :)
..a zeby slac kamyki tirami nad morze nasze, to najpierw musielibysmy sie nauczyc widziec w nich piekno- a nie "bron"
..sciskam :)
Tinkusiu, dziękuję i ściskam mocno. Twoje słowa to dla mnie wielki komplement!
UsuńNie myślałam tak o kamykach, ale wiesz... masz rację :)
Urzekłaś mnie prostotą "Kamyczka". Bardzo lubię takie rzeczy. A odszydełkowane kamienie już widziałam na jednym z blogów, ale cały czas mnie intrygują. Mogę zaświadczyć, że porządkują myśli, bo w taki sam sposób obrabiałam wielkanocne wydmuszki.
OdpowiedzUsuńZulko, ogromnie dziękuję. Proste rzeczy mają w sobie wielki urok.
UsuńKamyczki mocno uzależniają,do tego mają praktyczne zastosowanie. Wróżę im wielką przyszłość :)
Włoczki piękne, a to coś z lnu po prostu rewelacyjne - na tych zdjęciach wygląda raczej jak jedwab.
OdpowiedzUsuńTheli, bardzo,bardzo dziękuję. Len dropsa ma piękny połysk, rzeczywiście kojarzy się z jedwabiem. Połysk nie znika po prosniu, a len jest miękki i lejący. Wybaczyłabym mu więcej niż supełek w motku :)
UsuńA mnie intryguje coś innego, pomijając zachwyty nad lnem (choć zabiłaś klina tym cudem): sprawa dotyczy techniki, jak to jest z odwróconą stroną kamienia, nigdy nikt nie pokazywał kamieni z drugiej, chyba mniej zjawiskowej strony, czy na końcu siateczki ściąga się toto niteczką, czy dopasowuje motywem siatki (mam nadzieję, że wyrażam się jasno?), pytanie techniczne, bo kamienie mnie zauroczyły, a poza tym widzę już ich praktyczne użycie, no może nie w wichurze stulecia, ale na drobne powiewy wietrzyka i piękny obrus w ogrodzie...pozdrawiam hel.
OdpowiedzUsuńOdwróconą stronę mojego kamienia można zobaczyć na blogu Kankanki.
OdpowiedzUsuńNie wiem, jak wykańczają je inni, ale u mnie nie ma w tym żadnej tajemnicy. Mam dwa sposoby. Pracochłonny, gdzie trzeba przygotować dwie zbliżone kształtem do kamienia swerwetki i połączyć je szydłem już na kamieniu lub prosty ściagając serwetkę od spodu nitką.
Na letnim, ogrodowym stole kamienie wyglądają przecudnie. Polecam :)
Basiu, czudowy Kamyczek! Bardzo mi się podoba len i rzeczi minimalistyczny!
OdpowiedzUsuńAniu, jak pięknie napisałaś! Dziękuję :)
UsuńWdzianko cudne. Właśnie zaczynam urlop - może coś podobnego wydziergam. Podoba mi się ten len.
OdpowiedzUsuńKamyki urocze. Pozdrawiam
Nic sochawać nie będę. Po prostu dowiozę tylko z plaży kamieni :)
OdpowiedzUsuńA tak na poważnie, to myślę,że choroba, która nas drąży w kwestii wełen powinna zostać opisana i spokojnie możnaby ją już leczyć :)
Dziękuję!
OdpowiedzUsuńDziergaj, dziergaj. Len na lato jak marzenie :)
nie mogę odżalowac, że mnie nie bylo na tym spotkaniu... no nie mogę... ;-/ rodowita wroclawianka i taka klapa...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
:-)
Oj tam, nic się nie martw. Toż ja będę do Wrocławia przyjeżdżać często. Tak myślę :))))
UsuńTy, a jakiegos przemytu kamieni do Polski to Ty bys sie nie podjela? Nikt by nic nie podejrzewal, a kasa z trzech tirow kamiorow na nowe wloczki bylaby jak znalazl... ;-)
OdpowiedzUsuńWdzianko obledne, ale ja jak wiadomo lnoholiczka, to nie wiem, czy sie moja opinia liczy :-)
PS: Czytam "Szybki cash" Lapidusa. Zbieznosc pomyslow nieprzypadkowa :-D
A wiesz, z tymi tirami to mi się bardzo podoba. Zintensyfikuję myśli...hłe, hłe...
UsuńPańcia w koronkach i przemyt to może być to :)
Basiu Ty nie jesteś dla mnie jakąś tam osobą dziergającą na drutach Ty dla mnie jesteś artystką a każda praca która wychodzi z pod Twoich drutów to dzieło sztuki - zachwyciłam się tym projektem.
OdpowiedzUsuńMadline, dziękuję po stokroć i płonę rumieńcem :)
UsuńTen fraczek jest cudny, patrze okiem artystki, uważam, że ty też nią jesteś. Obserwuję
OdpowiedzUsuńZawsze zapraszam Cię do siebie, będzie mi bardzo miło
BLOG O PROJEKTOWANIU MODY itp... http://zapalov.blogspot.com/
Bardzo, bardzo dziękuję, za słowa uznania, za zaproszenie. Na pewno będę wpadać!
UsuńPrzepiękne to szare wdzianko.
OdpowiedzUsuńJa właśnie kończę sweter z tej samej włóczki i jestem na etapie dumania, jak go zblokować,
by zmiękł, a nie zrobił się jak sztywny jak blacha (słuchy mnie doszły, ze tak może być).
Mogłabym się dowiedzieć jak ty blokowałaś? Jak się teraz dzianina zachowuje?
Lete, dziękuję.
UsuńU mnie z blokowaniem nie było problemów, bo to długi prostokąt z dziurami na małe rękawki. Nadziałam go więc na druty do blokowania szali. Do płukania dodałam krople płynu. Póki co ładnie trzyma fason, nie jest za sztywny ani zbyt szmaciany. Nie zakładam go często, bo u nas chłód, więc doświadczenie niewielkie, ale jestem dobrej myśli :)
Dziękuję bardzo! Właśnie też tak planowałam pomoczyć go nieco w eucalanie ( o tym płynie mowa, tak?).
UsuńNo to rękawy kończę i będę działać.
Proszę bardzo :)
UsuńPranie zrobiłam najbardziej tradycyjne jak można. Płyn do tkanin delikatnych, a potem płyn do płukania. Eucalan stosuje tylko przy wełnach ( choć wiem, że polecają go do wszystkiego ).
Dziękuję jeszcze raz za pomoc!
UsuńSzalenie, ale to szalenie spodobał mi się ten Kamyczek! Zasługa koloru, bo przecież fason widziany już. Jest w nim nawet bardzo dużo "japońskości".
OdpowiedzUsuńNie przeładowany, akuratny i chyba z masą "noszalności". Zmałpuję, no nie ma rady. Z góry przepraszam.
Kamyk w szacie leży mi nad głową. Na wysokości wzroku, na pólce. Przywodzi bliskie spotkanie, jakieś ciepło, emanuje siłą miliardów lat i jednym uściskiem serdecznym.
Aniu, małpuj, małpuj :))))
UsuńBuziaki!
Hi,
OdpowiedzUsuńCongratulations you have very delicate works! I love the rocks!
Have a look at my blog I’ll be glad.
Hugs from Portugal
Ana Love Craft
www.lovecraft2012.blogspot.com