poniedziałek, 19 marca 2012

15.


Wiosna.
Kilka pierwszych, naprawdę ciepłych dni ( 21°) za nami. Normandczycy wylegli w krótkich spodenkach i podkoszulkach do ogrodów. Tną, piłują, koszą, pryskają.
Przędę. Na razie mniej farbuję, ale to tylko dlatego, że kącik do barwienia chcę zorganizować w garażu, gdzie będę też używać drum cardera. Praca na nim to strasznie brudna robota i już w Pradze wymęczyło mnie nieustające po nim sprzątanie. Niby garaż też był, ale bieganie pięć pięter niżej to co innego niż tylko otwieranie drzwi ;)
Druty  nie leżą odłogiem. Jak nie ja. Mam rozpoczętych parę rzeczy. Staram się tego unikać i pracować tylko z dwiema robótkami, ale widać Francja ma swoje prawa … ;)
A za chwilkę rozpoczynam sezon przyjmowania gości i już nie mogę się doczekać !



Dla Was „ Kawusia… no, no, no…” Skąd cytat, no skąd J?


I makaronik z  framboises curd ( kremem malinowym – tak pysznym, że kazałam go przed sobą schować. Zrobiłam go według receptury „ cytrynowej „ tylko zamiast cytryny dodałam gęsty sos z malin. Kto by chciał zrobić, musi nieco dłużej " kręcić ".  Wolniej  gęstnieje.)


Update dla Kankanki:

Jeśli dobrze wybrałam, chodziło chyba o ten ?

57 komentarzy:

  1. cytat jezeli sie nie myle z kabaretu, kurdeee nie pamietam jak sie nazywaja chyba Mumio :) trafiłam? Pozdrawiam JJ :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jest! Mumio
      Dla Ciebie jeszcze jeden, wirtualny makaronik :))

      Usuń
  2. kawusią się chętnie poczęstuję a w koszyczku piękności .........piękności ..... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aneczko, na zdrówko :)
      W misie leży prawie dwa kilo wełny. Taki tam drobiazg :)))

      Usuń
  3. Twoje wełenki przecudne. Kawusia ... jak najbardziej tak. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Zdjęcia specjalnie nieostre żeby nas nie zemdliło ;)

      Usuń
  4. Ty zła kobieta jesteś.... pokazując taką "kupę" wełny! w takich kolorach! a cytat z kawusią myślałam, że z Seksmisji... :D makaroniki będę testować przed przyjazdem teściowej:) mam miesiąc na dojście do zadowalających efektów:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Madziu, oj jestem, jestem :)
      Makaroniki obowiązkowo wymagają wprawy! Choć bez względu jak wyjdą są przepyszne ;)

      Usuń
  5. Dziekuje za makaronik :) i kawusie no, no, no ;p Pozdrawiam JJ :)
    nie mam loginu wiec dlatego ten anonimowy podpis sorrki

    OdpowiedzUsuń
  6. Och ,jaka cudowna welniana gorka!A dodatek do kawusi-przecudny! Taki dobrze wyrosniety!Powzdycham sobie do tej gorki i do kawusi! godlesia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Godlesiu, wyrosły, bo za dużo sypnęłam migdałem i do tego białka były małe... , ale jaki smak. Przepychota :)))

      Usuń
    2. Nic innego tylko przyjdzie mi w koncu sprobowac wlasnych sil i 'powalczyc' z makaronikami!Ja czasami robie sos malinowy do lodow!mmmmmmmmmmm....godlesia

      Usuń
  7. Basiu- Ty kusicielko!!! Fajnie, że się organizujesz, czekam z niecierpliwościa co tam na tych drutach. Uściski serdeczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edi, a co tam :) Do małego " conieco" ma prawo każdy.
      Buziaki!

      Usuń
  8. Oj pamiętam ten skecz Mumio,a tak dawno go nie słyszałam.Był super,skręcałam się ze śmiechu;-))))
    Basiu,wełenka niesamowita w fantastycznych kolorkach.
    No i dziękuję za cudny(bo pyszny to za mało) makaronik...kawusia,dla mnie bomba, no no no...przepychota...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja Marylko uwielbiam ten kawałek. Mam płytę, to sobie od czasu do czasu oglądam.
      Mumio odkąd zajęło się reklamą zniknęło z kabaretowej sceny - szkoda :(
      Buziole, no, no, no :)

      Usuń
  9. Fanaberio! Litości!

    Zobaczyłam te precelki i koniec dzień mama zmarnowany, bo przyglądam się, oglądam powiększam i jeszcze raz oglądam... Opalizujące kolory są niesamowite na tle tych dostojnych szarości...


    No i jeszcze te makaroniki z malinami... Umarłabym ze szczęścia mając takie do kawy, niestety pieczenie jakoś nie potrafi się ze mną dogadać, więc pozostaje mi jedynie pomarzyć i pozazdrościć.

    Okrutna z ciebie kobieta, ot co!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buuuuu, a ja ku radości pokazuję, nie na marnowanie nastrojów ;)

      A o pieczenie się nie martw. Na wszystko przychodzi czas. Któregoś dnia poczujesz zew... i poleci :)))

      Usuń
  10. Ale piękna misa :)))
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      No i ciekawa jestem jak wyszły Wam makaroniki? Udały się?
      Serdeczności :)

      Usuń
  11. ..moze jak juz bede bezzebna staruszka ..prawie stuletnia...to uda mi sie jakowyms sposobem uprzasc taka welenke....teraz pociesze sie makaronikiem turkusowym :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tinki, Skarbie, co Ty bredzisz! Pokazuj natentychmiast swój precelek. Przecież zrobiłaś na wrzecionku swoje pierwsze, samodzielne cudeńko!

      Turkusowy makaronik cudny był. Moje sobotnie wyrosły, ale tak im sypnęłam migdałów, że mi łyżka stanęła w cieście :)))

      Usuń
  12. W tym stosiku na drugiej fotce, na dole, pomiędzy ciemnoszarym a beżowym taki cudny sobie wypatrzyłam motuś, brązy sfioletowiałe. Dałabyś Aśćka bliżej na żer ócz, co?
    Bo tymi makaronikami to nieładnie tak po zmysłach w poście, oj nieładnie...zew łakomstwa mi się budzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to chyba idzie Ci o moją Czarną różę. Dawno temu pokzywałam samą czesankę. Jak obfocę , zamieszczę update ;)

      No i kto jak kto, ale Ty możesz słodkie jeść do woli, więc nie narzekaj mi tu :)))

      Usuń
  13. :))))) Już rozumiem skąd u Marylki "Kawunia" i Twoja świetna pointa no,no,no:)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiulku, ano - jam to chyba sprawiła :)
      Przepychotka, no, no, no ;)

      Usuń
    2. Kreujesz rzeczywistość no,no,no:)))

      Usuń
  14. Ależ piękne zdjęcia ta góra moteczków i ten minimalizm kawusi z ciasteczkiem ach zostaję na tym wpisie i będę się tak wgapiać i wgapiać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Makramko, moteczki z miseczki na obiad, a kawusia na deser, hi hi :)
      Siadaj i się wgapiaj :)

      Usuń
  15. jak zwykle aktywna i tworcza...a kawe z przyjemnoscia ..tak dawno jej nie pilam..pozdrawiam ania

    OdpowiedzUsuń
  16. Jeszcze raz zobaczę makaroniki i przestane tu zaglądać ! :-)))
    A ten stosik moteczków wywołuje dodatkowo u mnie wyrzuty sumienia. ;-)
    Strzelam focha z rana, o !
    ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JotH, ha ha ha... niestety, nie mogę obiecać, że makaroników nie będzie, ale następnym razem zamieszczę zdjęcie innego deseru :)))

      Usuń
  17. Ale super kolekcja wełenek, aż chce się farbować i prząść, a kołowrotek ostatnio u mnie leży i kwiczy ;) Życzę miłych wiosennych gości :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Niezłą "górkę" uprzędłaś sobie. Misa też mi się podoba (jak zamknę oczy , to widzę ją w całej okazałości).
    Akurat wdepnęłam do Ciebie, a tu kawa i słodkość. Częstuję się, bo mi tego trzeba koniecznie "na mózg", jak mawiała przyjaciółka mej św. pamięci Babci, jak wpadała na herbatę i zawsze chciała coś słodkiego, "nie żeby się obżerać, tylko na mózg, aby dobrze pracował". Tak i ja dziś, bo muszę intelekt dziś wykorzystywać mocno. Słonecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Owieczko, misa z Czech, ręcznie robiona. Pokazywałam ją na praskim blogi chyba koło maja ubiegłego roku. Cieszy mnie, że przeżyła transport :)
    Przyjaciółka Babci miała rację! Badania potwierdzają. Intensywna praca mózgu wymaga słodkiego :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam ją. Bardzo mi się podobała i dlategi ją zapamiętałam ze szczegółami.Lepiona przez artystę, co to najpierw się czymś innym zajmował. Pozdrawiam

      Usuń
    2. Że Ty to pamiętasz :)!
      Najpierw był księgowym, a robotę w korporacyjnej farbryce walnął przede mną jakieś 20 lat wcześniej :)))

      Usuń
  20. No to sobie wyguglałam co to drum carder :) Całe życie się człowiek uczy.
    I mnie nie misa rzuciła na kolana (chociaż zawartość misy jak najbardziej), tylko Twoja zastawa kawowa - przecudne formy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, bo ja tak o tym przędzeniu ( a teraz i pieczeniu ) piszę, jakby dla każdego było oczywistą oczywistością, co jest co :)
      Do form mam słabość :)
      Przyjaciele wiedzą i podrzucają, co smakowite kąski. Sama też sobie podrzucam :)))

      Usuń
  21. Śliczne te wełenki że jej! /zwłaszcza, jak tak w pełnej misie i dużym stosie ułożone ;)

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Baś - oj dzięki za pokazanie mocia!!!! Noż on cudnej urody bardzo, bardzo!!!!
    Niby chłodny a nie do końca, puchatość czuję, dzięki!!!!

    Ja jeszcze w drugim rzucie okiem dostrzegłam co mamy takie same filiżanki ze spodkami, lecz moje umajone kwieciem różowym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aneczko, na zdrowie.
      Ja lubię tak puchato prząść. No, chyba, że nitka koronkowa, cieniutka, na welon to wolę by była zwarta, nie sfilcowała się od razu i nie rozlazła w blokowaniu. Bo przecież jak dostanie formy i tak zmięknie :)

      Usuń
  23. Wełenki piekne!!! Mysle , ze to taki "garnek" ze złotem mozna znalezc na koncu teczy :) Są jak marzenie! Pozdrawiam Inka z Krk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inko, pięknie to ujęłaś. Tak, chciałabym takie garnki znajdować :)))

      Usuń
  24. Droga Basiu, skutecznie zarażasz makaronikami! Tylko czasu na ich upieczenie u mnie brak, ale w odpowiednim momencie zgłębię temat. Na mnie każda kawowa sugestia działa tak , że chcę się jej napić. Idę zatem zbożową popijać (bo środek nocy).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, kawunia nocą to nie jest dobry pomysł. A na makaroniki przyjdzie czas. Jak Mała podrośnie będziecie bawić się razem :)

      Usuń
  25. Odpowiedzi
    1. Basiu, zdjęcia wyjątkowej urody. Piękna misa pełna perfekcyjnie uprzędzionych precelków. O pięknych kolorach. Na kawusię z makaronikiem koniecznie czas trzeba znaleźć.

      Usuń
  26. czyżby ten stan który obecnie przechodzimy,rzuca nas na wypieki!??Kiedyś piekłam owszem, ale teraz ciągle wyszukuję jakieś nowe recepty(choleryny internet),piekę i żrem .Efekt -dupsko 3D 0_0 bez okularów!
    Wpisuję się specjalnie na końcu,bo ja się zachwycam zazdrośnie po cichutku,nie vileroyem (mam w paugi dwa kubki śniadaniowe)ale ja zaczęłam od misy,potem precelki :o)

    OdpowiedzUsuń
  27. Marzenko, określnie 3D bardzo mi się podoba.
    Obśmiałam się jak norka :)))

    OdpowiedzUsuń
  28. :) no i spróbowałam makaroniki... nie udało się, tzn i tak zeżrłam zeskrobując łyżką/nożem z papieru, ale albo za rzadkie, alebo migdały za mało miałkie albo za krótko a mocno piekłam, albo..... pozostanie na razie tajemnicą, bo: męż się wziął za dietę, teściowej wyszły kiepskie wyniki, teść by może i zjadł, to mu się kupi:) a ja... od dawna powinnam schudnąć ze 20kg, bo się czuję fizycznie staro... także makaroniki odłożyłam na kiedyś, teraz piekarnik nie będzie stygł od chleba, bo mamy jeść naturalnie a i zakwas już stał z rok nie ruszany, to robię restart chlebowy:)) a co taka cisza w Normandii??

    OdpowiedzUsuń
  29. BUONA PASQUA!godlesia

    OdpowiedzUsuń