Tkam. Uczę się. Na pierwszy rzut idą nici, jakie mam w domu. Nie mam dużo. Naprawdę, jak na szewca przystało, nie mam… Niedługo zapasy się skończą i trzeba będzie doprząść oraz domówić. Będzie czas na szycie, farbowanie i gręplowanie.
Na razie powstał komplet szali rodzinnych. Muszę przyznać, wyszły przecudnie. Oczywiście wielka w tym zasługa wełny z jakiej zostały zrobione i krosien, jakimi dysponuję. Mam za małe doświadczenie żeby się wymądrzać, ale widzę, że „ dają” piękną tkaninę. Tkaniny wełniane z backstrap’u takie nie są. Moje nie były. To, nad czym muszę popracować to technika. Poprawy wymaga wybieranie wzoru stopami (następowanie na stopnie ).Zapamiętuję się w tym, i jak dociera do mnie świadomość i krzyczy ziemia, czuję się jak wyrwana ze snu. Nie wiem, gdzie jestem :)
Wybieram pedały w dość nietypowy jak na Europę sposób. Od środka do brzegów, po lewej stronie nicielnice nieparzyste, po prawej parzyste. Dzięki temu zawsze pracują mi obie stopy i bardzo łatwo zapanować nad overshot’ami. Czuję się trochę jak organista, ale dzięki temu nie mam kłopotów z krążeniem, a nawet ( ale to może być tylko wyimaginowany efekt) poprawiła mi się kondycja :)
Przy jednym z szali ( dla mnie ) zgubiła mnie pewność siebie. Tak fajnie dotychczas wiązała mi się osnowa, że tu nie przyłożyłam się i zawiązałam ją niestarannie. Nie była dobrze napięta i dała brzydki brzeg. Lekcje przyjęłam, więcej nie będę J
Mój szal miał być jednolity w kolorze, z dwoma, różnej szerokości, kolorowymi pasami osnowy, ale…
Najpierw zrobiłam szal dla męża i okazało się, że w zakupionych jakiś czas temu kaszmirach, w każdym kłębku brakuje 200m… Poniosło mnie, bo na reklamację za późno. 700 m brzmi inaczej niż 500 wiem, wiem, tylko, że te 700 miało starczyć, a 500 dało o prawie 1/3 krótszy szal. O ile mąż wiadomość przyjął dzielnie i będzie go zawiązywał w tradycyjny a nie designerski sposób, o tyle ja, wydłużyłam swój, dodając paski alpaki z jedwabiem. I jak to u mnie bywa, wyszedł mi tałes :) Ale na szyi nie wygląda już tak święcie.
Zachwyca mnie, nieodmiennie, tkanina wykonana w jednym kolorze z delikatnym wzorkiem. Ale za bajeczne kolory też dam się zabić ;)
Matryczki:
Szal dla M
Nici:
Osnowa: baby merynos 75%, jedwab 25%
Wątek: kaszmir 70%, jedwab 30%
Płocha: 10, przewlekana na 12,5
Wzór: serge 2/2 ( Herringbone Twill)
Wielkość szala bez frędzli przed praniem: 159x30cm
Wielkość szala bez frędzli po praniu: 152 X27cm
Szal dla B
Nici:
Osnowa: merynos 80%, jedwab 20% oraz baby alpaka 70%, jedwab 30%
Wątek: kaszmir 70%, jedwab 30% oraz baby alpaka 70%, jedwab 30%
Płocha: 10, przewlekana na 15
Wzór: serge 2/2 ( Broken Diamond Twill )
Wielkość szala bez frędzli przed praniem: 218x31,5cm
Wielkość szala bez frędzli po praniu: 207x29cm
Chociaż nie rozumiem połowy wpisu :) to szale są zachwycające- szczególnie ten z czerwienią. Ściskam serdecznie.
OdpowiedzUsuńEdi, dziękuję, dziękuję serdecznie :)
UsuńDomyślam się, że szczegóły powstawania szali nie do końca są jasne, ale cieszy, że nie tracicie przy mnie cierpliwości :)
Jak wyżej, nic nie rozumiem. Ale oczyma wyobraźni widzę jak walczysz z jakiś urządzeniem, które przypomina mi nieco skrzyżowanie jakieś urządzenia rolniczego i fortepianu. Nie wiem skąd takie skojarzenie, ale tak mi się krosna kojarzą :) Efekty są przecudne i aż żałuję, że podotykać nie mogę. Może będzie okazja. Pozdrawiam Cię serdecznie!
OdpowiedzUsuńMadziu, ha ha - już nie walczę. Już jesteśmy przyjaciółkami, ale nic się nie martw.Mnie wielkie krosna też kojarzyły się z maszynami piekelnymi :)
UsuńNa okazję, ciągle się szykuję :)
Nie ładują mi się wszystkie zdjęcia :-(, ale to co widzę wystarczy, żeby się zachwycać. Nie rozumiem tylko dlaczego za te piękne efekty obarczasz odpowiedzialnością swoje krosno. Bądź mężczyzną i przyznaj, że to absolutnie i wyłącznie Twoja wina ;-)
OdpowiedzUsuńNiestety po jednokrotnym przeczytaniu posta nie rozumiem o co chodzi z pedałowaniem, ale może gdy znajdę wolną chwilę wrócę do tego i, kto wie, może nawet pojmę :-)
Loomy, mam nadzieję, że "nieładowanie" jest tylko chwilowe.Zmiejszam wielkości zdjęć, by nie zajmowały zbyt wiele miejsca, ale może tym razem jest ich za dużo...
UsuńOczywiście, przyznaję się, ale trochę nie bardzo wierzę, że to tylko ja :)
Co do pedałowania. Nie rozumiesz, bo źle napisałam . Nie nicielnice tylko stopnie ( pedały). Po lewej ( patrząc twarzą na krosno )mam nieparzyste, po prawej parzyste. Kiedy wybieram prosty wzór np.1234 to mam taki układ na stopniach: 3124. Zaczynam od środka. Naciskam 1 potem 2 potem 3 i 4 no i pracują obie nogi.
Dziękuję za wyjaśnienia. Mam ochotę wypróbować.
Usuń......"Zapamiętuję się w tym,
OdpowiedzUsuńi jak dociera do mnie świadomość
i krzyczy ziemia,
czuję się jak wyrwana ze snu.
Nie wiem, gdzie jestem ".....
Już nie wiem czy podziwiać szale czy pojmować głębię poezji:))
Tak na siebie, bym nie spojrzała. To się pewnie stało dlatego, że dużo słucham Nohavicy.
UsuńI jako bonus dostajesz ode mnie Lucynko link i proszę słuchać :)
Ja chci poezii
http://www.youtube.com/watch?v=ZnaHFXgzr2A
Cudne te szale, naprawdę cudne!!!! więcej nie napiszę, wracam do oglądania ;)
OdpowiedzUsuńpozdrowienia
Aneczko, buziaki! Ja wiem, że Ty jesteś taką duszyczką, że tkaniem Cię zarazimy prędzej lub później, ale że na pewno, więc oglądaj :)
Usuńnieustannie jestem pełna podziwu dla Twoich Basieńko mocy przerobowych :) a jak patrzę na te szale to aż chcę powiedzieć - zaadoptuj mnie ;) :)
OdpowiedzUsuńAniu, uśmiałam się, dziękuję :)
UsuńJestem zakochana w Twoich szalach. Nie umiem ubrać w słowa mojego zachwytu. Fanaberio-Basiu, w Twoich rękach wszystko zamienia się w arcydzieła. To jest chyba to siódme niebo.
OdpowiedzUsuńSerdeczności
Dziękuję, dziękuję, dziękuję. Twoje słowa są dla mnie wyjątkowe. Jeśli choć odrobinę widzisz w nich radość i spokój, jaki daje mi ich wykonywanie,to tylko niebu mogę dziękować.
UsuńŚciakm!
Basiu, znowu osiągnęłaś jakieś niedostępne nam zwykłym śmiertelnikom wyżyny artyzmu :) To samo czułam oglądając na praskim blogu Twoje ażury, a później, już na żywo, uprzędzione wełenki. Jesteś Mistrzynią w realizowaniu swoich zamierzeń. I tego Ci naprawdę szczerze zazdroszczę. O ogromnym podziwie to już nawet nie wspomnę, bo czołobitność mam nadzieję sama wyziera z tego co tu nabazgrałam :)
OdpowiedzUsuńPiękne szale!
Aneczko, ogromnie dziękuję. Nieustająco pracuję. Kocham to, co robię, ale do artyzmu to mi jeszcze zostało. Kiedy widzę, tak wiele, tak wspaniale uzdolnionych ludzi dookoła, wolę myśleć, że ja tylko trochę umiem :)
UsuńDech mi normalnie zaparło!!!jakie one muszą być delikatne skoro już poprzez zdjęcia czuje się ich mięsistość. Cuda!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Materia jest rzeczywiście bardzo miła w dotyku i co ciekawe, te same nici na drutach dają zupełnie odczucia.
Usuńdiamenty, jodełka - klasyka w eksluzywnym wydaniu :)
OdpowiedzUsuńprzyjemnie się partrzy na Twoje starannie wykonane mięciutkie szale, a od czytania składu znowu mam gęsią skórkę...
to jest kolejny plus w krosnach countermarch - można sobie spersonalizować układ pedałów :))
Beatko,klasyka niezawodna :)
UsuńA co do krosien. Oczywiscie, masz racje! Moze i one wymuszają na początku " pot i łzy", zwłaszcza u takich osób, jak ja, bez szkoleń i instrukcji, ale jak już odkryją tajemnce trudno uwierzyć, że mogą być lepsze.
Umarłam...
OdpowiedzUsuńPiękne, to jedno...
Ręczne, to drugie...
A trzecie... jakie one muszą być milusie....
Pozdrawiam serdecznie ;-)
Och kobieto,jakie piękne rzeczy tworzysz :)
OdpowiedzUsuńNic dodać nic ująć! Tylko usiąść i patrzeć!godlesia
OdpowiedzUsuńPiękne te szale! Podziwiam i czekam na Twoje kolejne wyroby:-)
OdpowiedzUsuń