czwartek, 22 sierpnia 2013

59.




Nie mogąc znieść widoku nieosnutych krosien , natychmiast je ubrałam w nowe nici :)

Tym razem cały proces przebiegł bez niespodzianek. Myślę, że krosna odkryły przede mną już wszystkie swoje tajemnice ( mam na myśli tylko i wyłącznie moje krosna, jako narzędzie pracy, a nie krosna, jako szeroko pojęte tkanie;).

Mąż zadbał, bym nie zapomniała o specyficznym wiązaniu stopni ( koniecznie muszą stanowić one hiperbolę), poprawił, posprawdzał i poleciałam.




To tkanie, to była prawdziwa bajka. Bajka od osnuwania do ostatniej przepuszczonej nitki wątku. Wełna, którą kocham, zgrabna ilość i właściwie dobrany algorytm wyliczania wszystkiego ze wszystkim sprawiał, że czułam, kto rządzi i kto decyduje ;) Utkał się naprawdę imponujący szal. Szal dla syna, który zabierze go ze sobą  w podróż życia. Przyznał, że postara się go nie używać tak długo, jak długo będzie w stanie się mu oprzeć, zostawiając go na „czarną godzinę”, jako dobro godne wymiany za ewentualne inne dobra lub usługi, na jakie nie będzie go stać ;)





Jodełka jest piękna w każdym wydaniu i nawet moje, oczywiście z błędami, niewiele jej zaszkodziło :)
Szal jest długi z dużym dodatkiem jedwabiu i kaszmiru. W dotyku sam luksus. Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że żadna dzianina nie wyglądała u mnie tak, jak ręcznie wykonana tkanina.





Garść doświadczeń. Jestem na początku tkackiej drogi, ale śmiało mogę powiedzieć, co będę robić, bo ułatwia mi to pracę, a czego zaniecham na pewno.

1. Zaniecham wieszania buteleczek z wodą do „ pływającego brzegu – floating selvedge ”.  O ile sprawdzało się na krosnach, na jakich miałam przyjemność pracować w Czechach, o tyle na moich, pomysł jest niewygodny i mało subtelny. Torebeczka z monetami i nawiniętą nicią na tutkę od czółenka okazała się dużo lepsza.




2.Nigdy przenigdy nie będę kończyć nitki wątku w środku tkaniny. Już przy backstrapie robiłam to tylko na brzegach, ale zachęcona do spróbowania czegoś innego, widzę, że zawsze ta podwójna niteczka tworzy  coś na kształt skazy. Dla mnie to rozwiązanie nie do przyjęcia.
3.Wzór matematyczny do wyliczania gęstości płochy jest lepszy od tabel. Mam wrażenie, że opisywała go Loomy na swoim blogu „ Mania tkania”, ale ku własnej pamięci zamieszczę go i ja. Kiedy chcemy ustalić gęstość płochy i nie znamy żadnego wymiaru, liczymy grubość nici  czyli  wpi, a następnie:  jeśli chcemy wykonać wzór typu twill „mnożymy” wynik wpi przez ułamek 2/3. Przykład: wpi = 17 mnożymy przez  2/3 i otrzymujemy wynik =  11,3.  Cyfra 11,3 jest dla nas informacją o tym, jakiej gęstości płochy możemy użyć jeśli chcemy uzyskać w miarę zrównoważoną tkaninę. Kiedy obliczamy wzór dla płócienka, uzyskane wpi „dzielimy” przez 2. Przykład: wpi = 29 podzielone przez 2 = 14,5 gęstość płochy. Gdybym tę metodę zastosowała przy bawełnianym szalu z poprzedniego posta, od razu wiedziałabym, że płocha 25 to dużo za dużo. „Się człowieki uczom”






Metryczka:

Nici: osnowa: baby merynos 75%, jedwab 25%

         wątek: kaszmir 70%, jedwab 30%

Płocha: 10, przewlekana na 12,5

Wzór: serge 2/2

Wielkość szala bez frędzli przed praniem: 215x30cm

Wielkość szala bez frędzli po praniu: 204X27cm

Kurczliwość wzdłuż ok. 5,5% ; w poprzek 10%





15 komentarzy:

  1. Primo: jeśli mój dorosły syn sprawiłby mi taki komplement, byłabym wielce szczęśliwą matką-tkaczką. Bardzo proszę przekazać swojemu synowi, że zachwyciłam się tym co powiedział.
    Secundo: nie wiem, która to Twoja tkanina, ale nie wygląda jakbyś była na początku tkackiej drogi, stąd wniosek prosty - z dużym prawdopodobieństwem będziesz tkaczką doskonałą. Tkanina jest piękna, gratuluję.
    Tertio: chyba się pomyliłaś z "kończeniem nitki osnowy w środku tkaniny" - nie chodzi o wątek? Jeśli jednak o osnowę, to nie wiem o co chodzi :-), a jeśli o wątek, to jak będziesz łączyć nitki?
    Quatro: widzę, że zapoznamy się u Ciebie z francuskimi terminami tkackimi, fajnie. To dla mnie terra incognita - dałoby radę zamieszczać angielskie odpowiedniki w przyszłości?
    Quinto: rozumiem, że Twoje krosno zaczęło "pięknie grać", cieszę się bardzo :-)
    W ogóle super, że tkasz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ad1. Dorosły syn trafił mi się naprawdę wspaniały. Docenia każdą moją działalność ;) i dziękuje ( zawstydzony) za słowa pochwały :)
      ad2. Dokładnie to moja czwarta tkanina na krosnach podłogowych, choć dwie pierwsze, jedna wykonana w Czechach, a druga już tu, to próbniki. Zawstydzona, dziękuję za komplement :)
      ad3. Oczywiście! Masz rację. Chodzi o nić wątku! Lecę poprawiać :) Na backstrapie każdy nowy wątek chowałam w brzegu. Jeśli nić nie jest gruba, chowa się idealnie. W tym szalu też to zrobiłam i wyszło bardzo dobrze.
      ad4. Mam francuską książkę z wzorami do tkania i żeby nie popełnić błędu, używam takich jakimi je opisano :) Serge odnosi się do twilli, ale tę jodełkę też tak nazwano :)
      ad5. Kocham moje krosno:) Bez wątpienia nie jest narzędziem prostym, ale dzięki mojemu M wiem o nim coraz więcej i pozwalam, żeby mi pokazało co i jak.
      Nawet jak mnie to wkurza.

      Ja również bardzo się cieszę i jak tylko nabiorę wprawy, lecę z tkaninami do szycia, bo to mój najpoważniejszy cel :)

      Usuń
  2. Basiu,zupełnie nie wiem o czym Ty piszesz ale szal to absolutne cudo,pomacałoby się jeszcze bo na pewno jest przemiły w dotyku :))Tonka

    OdpowiedzUsuń
  3. Basiu, już jakiś czas temu Twoja droga tkacka stała się dla mnie zbyt kręta ;), za to chłonę obrazy i wrażenia, i dzisiaj przy pierwszym zdjęciu z całą mocą poczułam, jak chciałabym dotknąć tego pięknego szala, no o posiadaniu to nie marzę nawet :) Niech syn go pilnuje i wymieni w razie konieczności na coś naprawdę mega cennego, choć nie wiem co by mogło zrównoważyć Twoje serce włożone w pracę :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdyby, co nie daj Boże, nastała "czarna godzina" to ja jestem gotowa owo dobro przejąć za stosowne inne dobro.
    :)

    Basiu, coraz bardziej abstrakcyjnie piszesz....ale i tak czytam!!
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja prawdziwego kaszmiru nawet w ręku nie miałam chyba. Ten szal wygląda bosko, a w dotyku jest pewnie marzeniem. Życzę Twojemu synowi, żeby nie musiał go na nic wymieniać, a jedynie otulał się w niego w chwilach, gdy za Tobą zatęskni.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tkacko idziesz jak burza! Twój szal - luksusowy, od samego czytania składu dostałam gęsiej skórki :) Zdjęcia zdjęciami, szkoda, że nie ma jeszcze w necie opcji "dotyk"
    To przyjemny moment, kiedy się człowiek zaczyna z własnym krosnem dogadywać i ono w końcu przestaje stawiać opór, a zaczyna współpracować..

    OdpowiedzUsuń
  7. Nic, absolutnie nic nie rozumiem, już przez drugi wpis z rzędu ;)
    ale szal mnie się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Próbuję wyobrazić sobie to, co opisujesz, ale trudno o tyle, o ile prawdziwych krosien, dużego, nawet starusieńkich, nie widziałam osnutych i 'pracujących'. Coś mi w głowie styka, ale wypadam na terminologii, o technice już nie wspominając. :-)
    Szal robi wrażenie. Nie dość, że pięknie utkany, to jeszcze własna wełna i to taka. Hoho... :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja też nie rozumiem, tzn może nie tyle nie rozumiem, co nie ogarniam wyobraźnią... ale chętnie czytam i czytać będę, bo tak jakoś ładnie i zgrabnie i przyjemnie:)) Nie wiem, gdzie Synek jedzie, ale może w takie krainy, gdzie wymieni szal za czyjąś córkę albo wioskę? ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Baśka szalejesz Kobieto! cuda cuda pokazujesz cuda i dziwy, a w dodatku to takie fantastyczne w dotyku musi być! poezja....
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  11. Oniemiałam z wrażenia i chyba w takim stanie będę trwać. To jest doskonałe!

    OdpowiedzUsuń
  12. Jest przepiekny i perfekcyjny! Niesamowity...

    PS: My juz w domu we trojke :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudo!!!!!!!!!godlesia

    OdpowiedzUsuń