Hayward by Julie Hoover. Nie od razu wiedziałam, że go chcę. Droga do niego była długa, bo prowadziła przez Still Light Tunic . Kto się domyśla, że najpierw zrobiłam Still Light, potem ją sprułam i wykonałam Hayward, domyśla się słusznie :)
Na sweter zużyłam wełnę pokazywaną tutaj oraz singla przędzionego metodą „ grubo – cienko” z przewagą cienko.
Model jest absolutnie fantastyczny, choć w moich melanżach gaśnie gdzieś jego prostota. Wiem. Szeroki, z mocno obniżonym raglanem. Cudnie „ załamuje się” podkreślając linię ramienia (wyraźnie to widać w oryginale). Mój sweter jest dłuższy ( tułów i rękawy), ale kolejny zrobię inaczej :) Dużo też tukoloru w kolorze, choć „ na żywo” wygląda na bardziej zrównoważony. To zdecydowanie mój model i chyba tak łatwo się z nim nie rozstanę.
Model: Hayward by Julie Hoover
Wełna: ręcznie przędziony i farbowany merynos
Druty: 2,5
Zużycie: cca. 1400m.
*Kilka uwag o wełnie.
Jestem ogromnie zadowolona, że w końcu odważyłam się porządnie zahartować swoją nitkę. Dzianina jest miękka, ale wyraźnie widać, ze nie powinna łatwo się mechacić. Poza tym przetestowałam ją w pruciu i jest lepiej niż dobrze.
Choć farbowane kłębuszki są przecudnej urody, zdecydowanie wolę nitkę z farbowanej czesanki. A jeszcze dokładniej z farbowanej czesanki uprzednio wymieszanej i gręplowanej tak jak np. tu
Nie lubię singli w gładkiej dzianinie. Definitywnie. Nie ma znaczenia, czy robię je sama, czy kupuję. Nie lubię tego charakterystycznego rzędu słupków, jaki się tworzy . I nie powstaje on z przekręcenia nitki, bo wówczas rzędy dodatkowo skręcają, ale jest wynikiem urody wełny. Nic ładnego w tym nie widzę. Ale nie bójcie się, to nie jest zaraźliwe :)
Zdjęcie pokazuje układ oczek singla,który doprowadza mnie do szału ;)
Niebieska wełna to wyrób komercyjny, zielona - moja, ręcznie przędziona.
Przepiękny sweter! Już wiem dlaczego zniknęłaś na tak długo ;) To musiał być bardzo pracochłonny projekt...
OdpowiedzUsuńRewelacja. Aż nie mam słów.
Korespondentko, ale mi miło :)
UsuńMoje wykonanie nie jest jakieś szczgólne,ale sweterek nosi się rewelacyjnie. Zniknęłam, bo zajęłam się dodatkowymi projektami... i coś one za bradzo mnie wciągnęły :)
Sweter piękny! Bardzo lubię luźne, wygodne swetry. A Twoje kolory jak zwykle bajeczne. Miodzio i cukierki!
OdpowiedzUsuńA ja akurat lubię jak mi się tak prosto włóczka układa :)
Pozdrowienia z niezbyt słonecznego Wrocławia, kasztany dziś w końcu zakwitły, w sam raz na matury :)
Madziu, dziękuję! Z tymi oczkami to takie moje skrzywienie nic się nie przejmuj.
UsuńU nas pogoda chyba taka jak u Was, kasztany wcale nie szaleją, cieszy tylko temperatura i szalejące w drzewach ptaki.
Aaaa, i jak dobrze się poukłada to z końcem czerwca zawitam do Wrocławia.Szykuj się na kawę :)
Już się cieszę i czekam!
UsuńSweter super co do kroju i kolorystyki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCiumciawa, dziękuję! Serdeczności.
UsuńBardzo gustowny sweter, kolory bardzo mi się podobają. Mogłabyś napisać odrobinę więcej o tym hartowaniu nitki? Tzn. ile razy moczyłaś tego merynosa w gorącej i zimnej wodzie na przemian? Bo chciałabym potraktować w ten sposób kilka nitek ze swoich zapasów :)) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Moje melanże nie pokazują całej urody tego swetra, ale w końcu prządka nie może chodzić tak zupełnie jak inni :)
UsuńA co do hartowania. Po uprzędnięciu i wstępnym zimnym praniu, nalałam do jednego pojemnika bardzo gorącą wodę ( ok.70-80oC), a do drugiego zimną z paroma kostkami lodu. Związany nawój( to, co zdjęłam z motowidła) nalożyłam na patyczek,by nie wkładać do gorącej wody rąk, i szybkim ruchem przeciągnęłam motek przez wrzątek od góry do dołu pojemnika,dwa razy. Wyjęłam i bez wykręcania przeciągnęłam przez pojemnik z bardzo zimną wodą. Nie wyciskałam motka. Dopiero jak ociekł, wytarłam go w ręcznik i pozostawiłam do wyschnięcia. W stosunku do tego,co robiłam poprzednio ( a poprzednio po prostu ostatnie płukanie robiłam w bardzo ciepłej wodzie ), nitki w hartowanej włóczce wyraźnie się ze sobą splotły, a drobne włoski przestały odstawać. Wełna nadal jest elastyczna i miękka, ale nie sądzę by się teraz łatwo sfilcowała:)
Bardzo Ci dziękuję za podpowiedź, pewnie jutro spróbuję na swoich merynosach :))
UsuńNa zdrówko :)
UsuńBędę trzymać kciuki!
No co ja mogę napisać? Sweter cudny. A dało by się tak zbliżenie na te cienkie-grube? Bo mnie to bardzo interesuje. :)
OdpowiedzUsuńGosiulku, dziękuję :)
UsuńZbliżenia się zrobią, na żądanie raz można :))
Ale swietny model wygrzebalas :-) Ten efekt 'grubo-cienko' jest niesamowity, tez upraszam o zdjecie z bardzo bliska! Ostatniego zdjecia porownawczego komentowac nie bede, tylko sie rozesmiac i pokiwac glowa... :-)
OdpowiedzUsuńNo i swój swego pozna :)))
UsuńZdjęcie z bliska się zrobi i się zamieści. Uprasza się spokojnie poczekać :)
Matko i córko! druty 2 i pół?! ..... :) efekt super! a powiedz, ten przedłużony raglan robiłaś co 4 rzędy dobieranie oczek? no bo rękaw w obwodach wygląda na zupełnie normalny... hmm.. :) ale się nadłubałaś tymi wykałaczkami 2.5... no normalnie podziw.... :)
OdpowiedzUsuńwskoczyłam właśnie na stronę projektu i ... rewelacyjny w swej prostocie... dzięki :)
UsuńMadziu, ja te 2,5 bardzo kocham.I nawet te moje namioty jakoś specjalnie więcej czasu mi nie pożerają. Na dużych drutach robię dla siebie moherowe swetry,bo wówczas mniej moheru w jednym miejscu i nie przypominam kuli :))) A jak jeszcze to przeprasuję to sama gładkość jedwabiu zostaje.
UsuńA model warty polecenia i powtórzenia. Mnie zachwyciło to wykonanie http://www.ravelry.com/projects/danakol/hayward i mój układa się dokładnie tak, tylko ma długie rękawy. Sweter robiłam od dołu,zbierając oczka w co trzecim rzędzie.Na rękawach jest ściągacz wykonany włoskim sposobem.
no i nabrałam chęci... szczególnie, gdy zobaczyłam, że te pełniejsze panie wyglądają całkiem całkiem w takim worku:) bo miałam obawy co do swojej kulkowatej postury w tego typu sweterku... hmm... chyba zaczynam mieć pożądliwe myśli... :) dziękuję:)
UsuńMadziu, no co TY! Ja ten sweterek zrobiłam dla siebie i mówię Ci, na mojej kulce wygląda doskonale :)
UsuńPiekny 'model'!I te kolory.Nic dodac nic ujac!godlesia
OdpowiedzUsuńDziękuję! Ściskam Cię mocno. U nas w końcu ciepło!
UsuńPrzepiękny ten sweter w swojej prostocie. I wełny niebanalne... Chyba rozumiem Twoją niechęć do skończonego Still Light Tunic, on nie każdemu pasuje. Mój w zasadzie skończony, czeka na sprucie tułowia od dołu do pach i zrobienie tej części po mojemu... Basiu, podziwiam Twoją twórczość, zachwyca mnie wysoko powieszona poprzeczka i niezmiennie się czegoś bezcennego uczę przy lekturze wpisów. Dziękuję, pozdrawiam, Maria.
OdpowiedzUsuńMario, bardzo dziękuję. Ja, na swoje potrzeby wydłużyłam Still Light Tunic,bo w wersji oryginalnej miałam kieszonki w złym miejscu. Proste formy po prostu mnie urzekają i cieszy mnie, kiedy inni z tego korzystają :)
UsuńJest fantastyczny w formie i w kolorze - zaczynam powoli żałować że nie potrafię prząść i farbować...choć to i tak nie gwarantowałoby takiego efektu - widać w tym sweterku Twoje ogromne wyczucie materii!!!! po prostu cudo!!!...a może przędziesz i farbujesz czasem na dla kogoś?;)
OdpowiedzUsuńAna, bardzo, bardzo dziękuję. Według mnie w tej wełnie mocno poszalałam z kolorem, ale jeśli Ci się podoba,to tylko mogę się cieszyć :)
UsuńGorąco Cię zachęcam do przędzenia. To nic skomplikowanego, a wolność w tworzeniu niewyobrażalna.
Moje sklepiki rzeczywiście od dawna zaniedbane, ale przędę i farbuję dla innych cały czas.Pomału jednak zacznę pokazywać motki do wzięcia na blogu, może coś Cię zaciekawi :)
Bardzo ciekawe połączenie kolorów i faktur, podoba mi się ogromnie, choć sama bym na to nie wpadła że włóczka grubo-cienko może dobrze wyglądać w zestawieniu kolorową :) Model też spodobał mi się dopiero po obejrzeniu go u Ciebie, wcześniej go widziałam i wcale nie zwróciłam na niego uwagi :)
OdpowiedzUsuńAniu, dziękuję. "Cienko-grubo" jest w wersji mini, więc pasuje do wszystkiego. Gdyby to był grubasek, pewnie zdominowałby wszystko.
UsuńA co sweterka miałam tak jak Ty. Widziałam, ale jakoś mnie nie ruszał aż zobaczyłam to wykonanie http://www.ravelry.com/projects/danakol/hayward i przepadłam :)
Podobają mi się kolorki i struktura góry,na pewno fajnie w tym wyglądasz.Ściskam serdecznie:-)))))
OdpowiedzUsuńMaryleczko, buziole :)
UsuńNosi się wspaniale. Dziękuję!
Laurko, masz racje! Singiel delikatnie sprzędziony nie tworzy tak wyraźnych słupków podobnie jak grube nitki pojedyncze.
OdpowiedzUsuńNitka po hartowaniu przypomina zupełnie takie sklepowe. Włosek jest, ale taki mini,mini. Fajne to.
A sweterek to taki zwyklak, w grupie pokazanej na ravelry jest pare ładniejszych od mojego :)
Och Ty moja fanko :)
OdpowiedzUsuńMój merynos to było 18,5 mikrona. Zrobiłam dokładnie tak, jak opisałam to dogers i nie sfilcował się na kamień, choć trzech nitek z jakich zrobiłam jedną, po hartowaniu, nie rozdzielę łatwo, choć ciągle mogę. Jeśli boisz się, że u Ciebie może być inaczej, spróbuj z nieco niższą temperaturą. Szok będzie mniejszy,to i filcowanie słabsze. Tak myślę :)
Basiu, Ty rzeczywiście umiesz dopatrzeć się w "bezkształtnym" zdawałoby się modelu jego ukrytej urody. Ja bym przeszła obojętnie na ravelry obok tego projektu, a Ty zrobiłaś z niego naprawdę cudny sweterek. Może i zwykły, ale cudny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Aniu, dziękuję. Musisz uwierzyć, że i ja potrzebowałam czasu,by docenić jego urodę :)
UsuńSerdeczności!
Wszystko co Basiu robisz jest super,:), często zaglądam też na to co robiłaś, aż tu bach nie można, nici z podglądania w poprzedni blog:))
OdpowiedzUsuńAntosiu, dziękuję. To prawda. Zamknęłam fanaberię w pradze. Teraz to już tylko mój kawałek historii, ale i tu z czasem będzie dużo do oglądania :)
UsuńMówi się trudno, to Twoje prawo:))
UsuńSuper model,Twoja wersja ogromnie mi się podoba,cudna jest Twoja wełenka,świetne kolory:).
OdpowiedzUsuńTonusiu, dziękuję :)
Usuń