poniedziałek, 11 lutego 2013

42.

Znacie to? Tak, to kłębek i wykałaczka.



A to? To też kłębek i wykałaczka. Tylko tu, współpracują  i po raz kolejny potwierdzają zasadę, że kooperacja jest dużo lepsza niż rywalizacja :)


Ten zabawny trik poznałam po przeczytaniu książki o przędzeniu. Książki, która otrzymała bardzo dobre recenzje, więc wiele sobie po niej obiecywałam. Książka nosi zacny tytuł "The complete guide to spinning yarn" i dla początkujących będzie na pewno dobrym przewodnikiem. Jest jednak reklamowana jako poradnik dla bardziej wtajemniczonych ( „A must-have reference and source of inspiration for new and experienced spinners”)
… i mnie wtajemniczyła wykałaczką :) Bardzo dobry pomysł. Nie znałam go, a wciskanie końcówek wełny w środek kłębka, nie zawsze się u mnie sprawdza.

I jeszcze.
Jeśli  ktoś posiada w swoich zbiorach "Spin Control" lub "The Step-by Step Guide to Spinning Art  Yarns" i o przędzeniu coś już wie albo wie więcej niż coś,  tę pozycję może spokojnie sobie darować . Ale to tylko moja opinia, a opinie, jak wiadomo, mogą się różnić ;)



25 komentarzy:

  1. O Basiu!!! z nieba mi spadasz z tematem posta- po raz kolejny!!!! Właśnie się rozglądałam za jakąś dobrą książką o przędzeniu, żeby braki wiedzy uzupełnić i tę też z okładki oglądałam Bardzo brakuje mi takich książek w księgarniach, kupowanie przez internet to nie to). Co prawda moja wiedza do Twojej się nie umywa, ale dobrze wiedzieć, co o niej myślisz.
    Ale to temat do przemyśleń na przyszłość, bo właśnie przedwczoraj odebrałam "Fleece and fiber" i jestem oczarowana, począwszy od tego, że dawno nie widziałam tak porządnie wydanej książki ( szyta, okładki z materiału i do tego papierowa obwoluta- takie rzeczy pamiętam z dość starych pozycji, teraz mam wrażenie że jakość książek spada) co do zawartości nie mogę się jeszcze wypowiedzieć, ale po przejrzeniu wydaje mi się, że będę ją kochać miłością wielką.
    Bardzo dziękuję za podane tytuły- jak przyjdzie czas będę szukać ich w sieci....
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chmurko, cieszę się :)
      "Fleece&Fiber" to piękna i wartościowa książka, podobnie jak "Book of Wool" choć jedna z nich w zupełności wystarczy.
      Podobnie z tymi o przędzeniu. "The complete..." dla początkujących prządek będzie świetna, ale jeśli masz już jedną z wymienionych przeze mnie, to ta niczego nowego nie wniesie. Jedna z nich wystaczy. I każda będzie dobra :)

      Usuń
    2. Właśnie nie mam żadnej z wymienionych, do tej pory źródłem wiedzy były dla mnie blogi prządek, strona www.spinningdaily.com ( korzystałam z ich darmowych broszur, świetne do nauki choćby od zera, ale w tej chwili to oprócz tematu jedwabiu, który jest dla mnie obcy, przestaje ta strona mieć dla mnie nowości), oglądam filmiki na youtube, no i oczywiście słuchałam rad babci, ale cały czas czuję,że potrzebuję ugruntować to co wiem i odkryć, czego jeszcze nie wiem....

      Usuń
    3. Spinningdaily oczywiście znam, polecam i sama czytam choć rzeczywiście nowości jak na lekarstwo.
      A co do tego porządkowania wiedzy o przędzeniu to jeszcze chwilę poczekaj. Lektura Fleece & Fiber może wiele zmienić.

      Usuń
    4. Tak właśnie zamierzam :D

      Usuń
  2. no i po tych kłębuszkach zachciało mi się czegoś.... pysznego, słodkiego, z musem czekoladowym... takie ciasteczkowo-babeczkowe skojarzenia mam:))) pozdrawiam, idę po babeczki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie się te zdjęcia wydały takie beznadziejne :)

      Usuń
    2. .... i tak już ciągnę na tych czekoladkach 3 dni.... grrr.... ;)

      Usuń
  3. Cóż, to za wiele skorzystać się nie da, ale przynajmniej z fiksacji funkcjonalnej się człowiek podleczy. A kłębuszki zaiste słodkie, aż ślinka leci...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to leczenie dotyczy Twojej czy mojej fiksacji :)?
      Kłębuszki " ręką ciągnione" jedno bfl, jeden szetland i tweed domowo drumiony.

      Usuń
    2. Mojej, rzecz jasna, dotychczas wykałaczek używałam jedynie do spinania zrazów zawijanych i wydawało mi się, że tylko do tego je stworzono. A tu proszę, można niteczkę jak na knadze przyhamować:))).
      Ten tweed jest cudny. Jak Ty pięknie skręcasz!

      Usuń
    3. Spoko, spoko - ja swoją też mogę leczyć, bo to mocno niezdrowe zjawisko i lepiej go nie hodowac.
      I " mnię" nie zawstydzaj! Ty też pięknie skręcasz :)

      Usuń
  4. Fajny myk z tymi kłębuszkami. Przyda się, przestaną mi nitki denerwujące latać, a jest tego trochę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak właśnie pomyślałam, że pomysł fajny i może się innym przydać, a po co od razu płacić $30 ;)
      Na porządkowanie motków mam jeszcze jeden pomysł,ale na razie boję się o niego prosić M. Poza japońskim warsztatem, z którego może wyjść szwedzkie cudo i jeszcze paroma przydasiami,mógłby nie wytrzymać i pójść precz, a teraz tego mu nie wolno :)

      Usuń
  5. Wykalaczki jak wykalaczki.Ale klebusie mmmmmmmm.....godlesia

    OdpowiedzUsuń
  6. Super! Tego jeszcze nie znałam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. :-))) A już myślałam, że przestawiłaś się na małe formy i dziergasz na wykałaczkach. :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      Wykałaczki to całkiem grube są. Do koronek to mam igielki :)

      Usuń
  8. Fajny myk z wykałaczką, tylko trzeba uważać, żeby się nie ukłuć jak śpiąca królewna ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale przecież tak spiąca królewana wyjątkowo do nas pasuje :)

      Usuń
    2. No tak, ale śpiąc, nie da się ani prząść, ani dziergać :)

      Usuń
  9. Fanaberio.... gdy pisałam maila z pytaniem o pewien przecudowny falbaniasty delikatnie zwiewny szal - byłaś w pradze. a ja w polsce.
    Ciebie poniosło. mnie poniosło.
    i znowu się spotykamy.
    będę zaglądać bo w inny świat przenosisz. spokojny i kolorowy.

    ps. mój zaprzyjaźniony sypiający ze mną koci Ludwiczek to po tutejszemu Wiggal. ma brata Szymonka - Simmal. i obaj lubią wmeldować się nad ranem do ciepłego łóżka.

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam takie proste-oczywiste rozwiązania. Wykałaczki muszę nabyć!

    OdpowiedzUsuń