sobota, 22 września 2012

33.



Kiedy człowiek budzi się rano i widzi coś takiego…




dzień musi być udany;)

Tydzień temu , Światowy Dzień Przędzenia spędziłam w przecudnym miejscu . Lyons la Foret to malutkie miasteczko w środku sennej i pięknej Normandii. Mówi się, że jedno z piękniejszych. Nieodparty urok przyciąga  filmowców  i  artystów - przez chwilę przebywał w Lyons sam Maurycy Ravel... swoją drogą...  Jak On tu trafił?! 
Tak czy siak. Warto, naprawdę warto do Lyons la Foret zaglądnąć. Na spacer, na przechadzanie się,  na pobycie.





Udało mi się nawet, jak na ten dzień przystało,  znaleźć  akcent przędzalniczy. Wełna z tutejszych owiec ( rasa nieznana ;) , szorstka, puchata , pięknie skręcona, działający kołowrotek, ale jedynie jako ozdoba, bo w sklepie nikt nie umie.  Nabyłam trochę runa, może się zakocham :)





A potem jeszcze do zameczku, pooglądać współczesne, mocno artystyczne instalacje - z całego świata.Taka fanaberia właściciela.
Ta powyżej mnie rozczuliła ;) 



Ostatnie notki mogłyby wskazywać, że blog zmienia charakter. To tylko pogłoski – nie wierzcie temu, co widzicie ;)  Już się pogodziłam, że zapiski bez akcentu wełnianego mają marne szanse na komentarze, ale  jak widać, trudno mnie zniechęcić :)
W Pradze za mało pisałam o niej, za mało było było tego, co obok wełny, za mało zdjęć i myśli. Teraz nie chcę przegapić momentu, który kiedyś będę mogła wspominać czytając to,  co tu.


42 komentarze:

  1. Pięknie tam! Zazdroszczę. A ten zameczek, z którego ogrodu (?) pochodzi rzeźba powyżej, jest zamieszkały?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Miejsce jest rzeczywiście bardzo urokliwe. Zameczek nazywa się Le Château de VASCOEUIL, jak na tutejsze warunki jest maleńki, ale z ambicjami.
      Obok znajdują się domki, przypominające stodołę - typowe dla Normandii :)... i one są nie do zwiedzania. Stanowią własność prywatną. Czy mieszka tam właściciel nie wiem, może wpada od czasu do czasu :)

      Usuń
  2. Pokazuj. Rzadko komentuję, bo mam wrażenie, ze wszystko zostało powiedziane i tylko zaburzę równowagę słów i obrazów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och,to nieprawda! Każdy ma prawo do swojego ;)
      Ale tak na poważnie, nie przejmuj się. Teraz jak czytam swoją notkę, to wygląda na to, że trochę poszłam na wymuszenie z tymi komentarzami ;)

      Usuń
  3. ...aaaaaaaa u nas nic nie latalo ;)
    ale za to pogode mamy super :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A bo on nad nami latał... Wiedział, że mam słabość :)

      Usuń
  4. Miło się spacerowało:))Pokazuj Basiu,a to że nie komentują nie znaczy,że nie oglądają:)).Ja bardzo często tak mam ,że po prostu nie wiem co napisać,taki gamoń:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tosiu, żaden gamoń! Ja też tak mam. Czytam, gapię się, myślę - np. w czasie spacerów z Tobą, a potem obowiązki wzywają i cięzko coś napisać.
      Wiem, że jesteście - niefortunnie to ujęłam. Za malo żartu :)

      Usuń
  5. Ja bardzo lubię poznawać miejsca gdzie mieszkają blogerki, do których zaglądam. Po Pradze, to spacerowałam nawet niedawno... właśnie dzięki Tobie, dzięki Twoim fotkom i wpisom na starym blogu! Pokazuj i pisz Basiu co tam w okolicy :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolciu, dziękuję!
      Cieszę się, że blog z Pragą w tle ciągle żyje. Bardzo Pragę pokochałam i wcale nie jestem pewna, że tam nie wrócę, choć tu jest po prostu cudownie :)
      Będę pisała na pewno !

      Usuń
  6. ja tam się cieszę, jak piszesz o Francji, bo Francję kocham miłością wielką:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ineczko, dziękuję.
      Sama siebie stopuję z wpisami o miejscach gdzie bywam, gdzie mieszkam, co zwiedzam, bo mam wrażenie ( komentarze to był tylko taki żart ), że za bardzo pachnie to pychą... nie pokazuję, a potem żałuję ;)
      Będę się ośmielać na więcej :)

      Usuń
    2. to pokazuj koniecznie, i nie żałuj! ani sobie, ani nam:)

      Usuń
  7. Ojoj! Ale klimatycznie! A i pogody tylko pozazdrościć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooooo, a na środku tego miasteczka stoi wielka stodoła... z miejscem na organizację targów wełny i przędzenia :)
      Kiedy ją zobaczyłam od razu o tym pomyślałam i chyba zacznę pracować, by marzenia zmieniły się w rzeczywistość :)

      Usuń
  8. Jak widzisz Basiu, nieprawdą jest, że niewłóczkowe wpisy są niekomentowane. Nie byłam w Normandii i mam nadzieję to nadrobić, a Twoje zdjęcia wskazują mi marszrutę. Pozdrowienia z Wrocławia :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z komentarzami poszłam na wymuszenie! Wiem, że ich brak nie oznacza Waszego braku...
      Sama czytając Twoje notki chcę krzyknąć - byłam tam, tak wiem o czym piszesz. Nie wbiegłabym na górę za zadne skarby, choć kiedyś i pewnie dałabym radę...i podziwiam, że inni to robią!
      No a potem muszę uciekać do zajęć...i tyle kometuję, co pomyślę.
      Normandia jest absolutnie zachwycająca. Bez lukru, zimna i gorąca - ludzie przyjaźni, czują, że razem mogą więcej. Zapraszam. Ode mnie do Lyons jest 20 km i Ty pewnie po prostu poszłabyś tam na piechotę ;)

      Usuń
    2. Taki spacer byłby z pewnością niezapomniany! Uważaj, bo zjawię się któregoś poranka :)

      Usuń
  9. Dziękuję bardzo za to, że dzisiejszy poranek spędziłam w Normandii...:) Od pewnego czasu często zaglądam, oczywiście anonimowo, na tego bloga. Nie mam swojego bloga ponieważ: pracuję zawodowo, mam duży ogród, prowadzę dom, robię na drutach... (wróciłam do dziergania dzięki blogom po 20-latach). Z niecierpliwością czekam na każdy nowy wpis. Więc proszę pisać dużo i często.Pozdrawiam Z Nałęczowa Jadwinia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jadwiniu, tym bardziej dziękuję :)
      Wiem, że brak komenarzy nie jest brakiem słów...
      Źle ubrałam w słowa myśli, a może chciałam trochę się podroczyć.
      Zapraszam częściej i cieszę się, że znów pokochałaś druty :)

      Usuń
    2. Pokochałam i Was miłością platoniczną, bo dzięki Waszym blogom mogę choć trochę odpocząć od stresującej pracy i problemów dnia codziennego.U nas zawody balonowe odbywają się w sierpniu już od kilku lat, a ja za każdym razem obserwuję wyczyny drużyn balonowych z ogromną ciekawością... Życzę dużo pozytywnej ernergii, twórczych myśli i spotkań z ciekawymi ludźmi Jadwinia

      Usuń
  10. Pragę kocham, więc o Pradze mogłam czytać dużo i często, a zdjęcia "wyżerałam" z monitora. Ale Normandia to jest dla mnie ziemia egzotyczna - mało wiem, nigdy nie byłam... to tym bardziej pokazuj i opisuj dużo i często. A jak jeszcze na zachętę widzę balon, to nie ma silnych - komentarz będzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooooo, a o Pradze to ja pisałam mało...muszę więc poprosić praską Sąsiadkę, żeby zaczęła zamieszczać więcej zdjęć. Tym bardziej, że robi je cudnie :)
      Ode mnie, w nagrodę dostaniesz opisy Normandii... bo kto powiedział, że ma być z sensem :)
      To niezwykłe miejsce.
      Też kochasz balony :)?

      Usuń
    2. Balony uwielbiam - czytać o nich, oglądać na żywo i niekoniecznie i latać tym (najrzadziej niestety).

      Usuń
  11. To co obok welny tez musi byc!Przynajmniej tak czlowiek czuje sie ,jakby byl gdzies indziej.W Normandii,w Pradze ,w Paryzu-wszedzie,bez wychodzenia z domu.Pozdrawiam z Polski tym razem.godlesia

    OdpowiedzUsuń
  12. Aguś, no właśnie. Musi. Dobrze to ujęłaś. Inaczej wypadamy jak bez ręki albo nogi ;)
    Miłego i spokojnego pobytu.
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  13. Piękne te francuskie zdjęcia :D no i ten balon!!!
    Pozdrawiam serdecznie :D

    OdpowiedzUsuń
  14. I dobrze, że blog nie jest li tylko o wełenkach. To, czego można dowiedzieć się z takiej czyjejś swojskiej codzienności, obcej jednak dla siebie samego, jest nieocenioną wiedzą. Tego nie znajdzie się nigdzie !
    Dziękuję i pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.
      Całkiem sporo trwało zanim to do mnie dotarło :)

      Usuń
  15. no właśnie, w Pradze za mało było o Pradze ;)

    Osobiście bardzo lubię takie subiektywne spojrzenie człowieka na miejsce, a do tego Ty z romantyczną nutą o miejscach piszesz, więc dobrze, że takie notki są :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, właśnie... w Pradze za mało Pragi.

      Dlatego już w nagłówku dopisałam... i tu będzie odrobinę inaczej ;)

      Usuń
  16. Tak Basiu,rzeczywiście udany;-)))
    I ja też bardzo lubię takie wstawki na inny temat,przecież to nasze blogi i nasz sposób postrzegania.A dziś to trochę tak, jakbym tam z Tobą była.Dziękuję.Ostatnie zdjęcie bardzo zabawne,pewnie było więcej takich ciekawych instalacji ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marylko, masz absolutnie rację, choć kiedyś myślałam, że pisanie o tym, co dookoła jest zbyt prywatne.
      Jestem przekonana,ze będziemy z M wracać do tego miejsca całkiem często :)

      Usuń
  17. Musi być i "niewełnianie", wszak to, co wełniane i wełniste rodzi się Tu, Tam i Teraz. Wszystko się splata, jak w tkaninie. Nie byłam w Normandii i dziękuję za wycieczkę.
    A ja Światowy Dzień Przędzenia chciałam spędzić w Poznaniu, a wylądowałam w Alzacji w winnicy i za Renem w Muenstertal wśród kóz. Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ładnie to Owieczko ujęłaś :)
      Do tej pory i dla mnie Normandia była tylko D-Day'em. Teraz ze zdumieniem odkrywam, że któreś moje wcielenie było normandzkie ;)
      A kozy były moherowe ;)?

      Usuń
  18. nie wiem dlaczego, ale mój mai wysłany na adres ze strony nie doszedł:
    Google tried to deliver your message, but it was rejected by the recipient domain
    Wysłałam na twój gazetowy, ale czy ty używasz tej poczty?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaa, może znów się coś się u mnie pogmerało. Zmieniałam adresy. Spróbuj proszę na bwk@fanaberia.fr
      Gazetowej nie obsługuję, ilość kont, jakie trzeba mieć, przekracza moje możliwości, więc trzymam się jednej - tej ;)

      Usuń
  19. Baśka - oj Baśka, że tak sobie po wołodyjowsku....cudnie piszesz i co tu słowem pospolitym przyklepywać. Taka aura zostaje, oczar, moczar, mgła....pisz, czytamy.

    OdpowiedzUsuń
  20. pisz Basiu pisz,ja chłonę te krajobrazy wraz z opisami jak gąbka i sercem jestem tam z Tobą.Czas, ma tam inne znaczenie,to chyba inny wymiar!A zakupy to czysta przyjemność,patrząc na uśmiechnięte buzie sprzedawczyń!

    OdpowiedzUsuń