Piękny ogród, w którym wypoczywałam.
Wróciłam!
Było cudnie.
Jestem przekonana, że wyjazdy do Polski staną się stałym elementem mojego emigranckiego życia. Dla kogoś, kto mieszkał daleko od domu, to żadna nowość. Kiedy byłam w Pradze, wizyt w Polsce nie traktowałam jakoś szczególnie. Było blisko, 240 km do Wrocławia, 150 km do Kłodzka. Wyskakiwałam właściwie po gazety ;)
Piękne kwiaty wyhodowane męską ręką!
Teraz to wyprawa - 1400 km nie pokonuje się po prostu, ot tak. Na pewno będę korzystała z tanich lotów, ale kiedy pragnie się przywieźć parę kilo ziarna do chleba i octu do farbowania inaczej nie można. Nie żeby tego tu nie było, nauczyłam się szukać – mrożą jedynie ceny.
Nie pisałam, bo kajet z przeróżnymi hasłami został w Normandii, mnogość wrażeń chyba by mi uniemożliwiła spokojne zbieranie myśli, czekali dawno nie widziani Przyjaciele … a i tak wiem, że wielu się na mnie obrazi, bo nie udało się zobaczyć.
Kochani, „ następną razą”!
Aroboretum koło Sycowa
Dziś, chcę podziękować.
Przyjaciołom za to, że nas gościli i byli gotowi na wiele żeby się z nami zobaczyć. Pewnej Pani Kierownik , że zajęła się naszą sprawa i że mogliśmy bez kłopotów w bardzo krótkim czasie odebrać nowe dokumenty. Wszystkim Dziewczynom, które stawiły się na spotkanie wrocławskich Prządek! Nie mogłam uwierzyć, że było Was tak wiele i z tak odległych stron! Ani – Kankance, za to, że była moi słowem i Godlesi , i Kryni, i Gosi, i wszystkim, wszystkim, którym chciało się chcieć! Teraz przykład wziął z nas Poznań i jak my, będzie publicznie prządł. Mam nadzieję, że stanie się tak również w innych miastach, bo to, jak odbierają przechodnie publiczne przędzenie jest po prostu nie do opisania!
Wkrótce brakujące relacje !
Cieszę się, że miło spędziłaś czas, jednocześnie żałuję że nie mogłam być z Wami, choć wrzeciono to dla mnie sprzęt nie do opanowania, pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wizytę u mnie, było mi baaaaaardzo miło przeczytać słowa, które pozostawiłaś
OdpowiedzUsuńpozdrowienia
Chmurko, nie ma za co dziękować :) W krótkim czasie osiągnęłaś wszystko, co prządka musi umieć! A wrzciono wymaga po prostu prób. Warto spróbować, bo w podróżach bywa niezastąpione :)
Usuń:D Ja już wolę na podróż zabierać po prostu druty.... jak oglądam filmiki to się wszystko takie proste wydaje, no po prostu bułeczka z masłem, a jak sama próbuję to nie potrafię, po prostu nie potrafię wprawić wrzeciona w ruch, od razu kręci się w przeciwną stronę i czesanka się urywa, co prawda nie posiadam profesjonalnego sprzętu tylko osławioną przez Ciebie mątewkę, ale na razie nie kupuję nic innego, zbieram na nowy kołowrotek, bo mój dziadunio może się rozsypać w każdej chwili ;)
UsuńCzekamy z niecierpliwoscia na relacje!
OdpowiedzUsuńJa tez wrocilam do Rzymu.Jest piekielnie goraco,ale w domu da sie wytrzymac.Jestem bardzo szczesliwa ,ze moglam Cie w koncu poznac.Dziekuje rowniez za milo spedzone chwile ,choc musialam szybciutko zmykac to i tak jestem szczesliwa i zadowolona z wizyty we Wroclawiu.Kamien lezy na nocnym stoliku i sie do mnie usmiecha.Mam tez nadzieje ,ze jeszcze kiedys spotkamy sie osobiscie,moze w Rzymie ,moze gdzie indziej.Pozdrawiam bardzo serdecznie z uuuuuuupalnego Rzymu i raz jeszcze dziekuje,za wszystko.godlesia
Nie, to ja jestem szczęsliwa :)
UsuńJeszcze raz dziękuję za prezenty. Te do zjedzenia już zniknęły, ale te na wieczną pamiątkę są i będą ze mną na zawsze :)
Jestem przekonana, ze to nie był nasz ostatni raz.
Aaaa, ta wełenka, to była ręcznie przędziona ( merino z tencelem 80 na 20% ) na czapule.
No i pamiętaj, chcę czytać Twojego bloga :)
Buziaki!
Ja do Wrocławia nie zawitałam, ale pomysł będę kultywować w Poznaniu. Fajnie, żeś się pozytywnie naładowała (tak myślę). CO do tego octu to się zdziwiłam, u nas butelczyna grosze kosztuje. A może sama nastaw wina (bo chyba winnice u Ciebie są) i potem zrób ocet, wyjdzie na pewno słabszy, ale też i tani. Zawsze można dolewać więcej.
OdpowiedzUsuńCo do mojej prywatnej zabawki to zamówiłam, ale Ilonka akurat ma braki w towarze i muszę czekać 4 tygodnie :( Mam nadzieję, że ten czas szybko zleci.
Kultywuj, kultywuj. Oby było nas jak najwięcej. Wówczas i sens targów wełny będzie większy :)))
UsuńWe Francji ocet biały, ten spirytusowy przeznaczany jest do czyszczenia i spraw technicznych. Można go dostać bez kłopotów, ale właśnie ze względu na te polskie grosze warto przywieźć go parę litrów.
Ocet winny przy jasnych barwnikach bywa mniej przewidywalny, wchodzi w reakcje i nie daje dobrych wyników utrwalania. Robiłam próby już w Czechach. Poki co jestem zaopatrzona :)
Ilonka Majacrafty zawsze zamawia. Ma jednak z producentem doskonale kontakty i takiż sprzet do niej trafia. Czekanie to wielka sztuka, ale na pewno bedziesz zadowolona :)
Wiem jak to jest gdy się wpada na krótko i nie można być wszędzie gdzie by się chciało,odwiedzić wszystkich których by się chciało.Tym bardziej cieszę się ,że poświęciłaś nam cenny czas i jeszcze raz dzięki:)))Serdecznie pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńNo właśnie! Mamy dokładnie takie same doświadczenia. To głowienie się jak pogodzić wszystko i wszystkich bywa bardzo męczące :)
UsuńSpotkanie w Wami, było czystą przyjemnością i to ja dziekuję. Za to, że byłyście, że napisałyście :)
czekam z niecierpliwoscia na te relacje ze zdjeciami :o) bylam pewna, ze bedzie bardzo sympatycznie, ale czy byla inna opcja? pozdrawiam***
OdpowiedzUsuńKasiu, będę pisała na pewno :)
UsuńMam nadzieję, że wytrzymujesz i wysyłam 1000 buziaków byś dzielnie dotrwała :)))
Tego dnia 09.06 byłam myślami we Wrocławiu.
OdpowiedzUsuńSzkoda, naprawdę szkoda, że tak mi się poukładały terminy i nie mogłam tam być.
Ale trzymam Cię za słowo, że się spotkamy może nawet w Warszawie i czekam na fotorelację.
Może mnie wyleczy choć trochę.
Bu-zia-ki!!!
Gosiu, Twoje dobre myśli na pewno nam pomogły.
UsuńWiem, że się spotkamy, więc nawet nie przysięgam :)
Buziaki wielkie!
Fanaberio, było... fanaberyjnie:)) Cała moja wyprawa do Wro to była taka.... fanaberia właśnie:)) hihi... muszę M ścignąć o te zdjęcia, bo ani jednego jeszcze nie mam, a niektóre takie... artystyczne...:) Na ravelry mam konto od dawna, ale .. osiołkowi w żłobie dano:D
OdpowiedzUsuńFajnie, że już jesteś cała i zdrowa z powrotem z dostępem do haseł:)))
Madziu, i tak właśnie miało być!
UsuńCieszę się ogromnie. Spotkanie dało mi silnego, energetycznego kopa. Na pewno powinnam robić to częściej :)
A jak dostaniesz jakieś zdjęcia, koniecznie i mnie podeślij. Koniecznie :)
..jak sie ciesze, ze wrocilas :)...brakowalo mi Ciebie :)
OdpowiedzUsuń..ciesze sie, ze milo spedzilas czas w Pl :)
..teraz moja kolej ;)
sciskam mocno :)
Tinkusiu, było cudnie. Jestem przekonana, że i Twój wyjazd będzie ogromnie udany. Trzymam kciuki :)
UsuńBuziaki!
Basiu - a ja połknęłam bakcyla na całego i wrzeciono mam zawsze pod ręką.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogłam wyrwać się z moich mamino-zdrowotnych spraw i być na spotkaniu. Cieszę się, że mogłam Ciebie poznać, Godlesię Co To Bloga Nie Ma Jeszcze, Wspaniałe Dziewczyny i pobyć w atmosferze szczególnej!
Kamyk leży nad moją głową w okolicach podręcznej biblioteczki, podziwiam go i wspominam ten fajny, cudny czas w parku!
Dzięki!!!!!
Aniu, na początek - jeszcze raz gratulacje :) Mam nadzieję, że już chwilkę odsapnęłaś :)
UsuńWe wrzecionie można się zakochać, to prawda, a na podróże, wyjścia , wyjazdy, to sprzęt niezastąpiony! No i na działkę nie trzeba tachać kołowrotka :) Widziałam Twóją mątewkę z pokrywką i wiesz, jest doskonała!
Kamyki to moja wielka słabość. Robię je od dawna, ale dostęp do materiału miałam utrudniony. Teraz... przy kamienistych plażach.... jestem w żywiole :) Na pewno będzie ich więcej.
Ściskam mocno!
tfu, tfu, tfuuuuu... tak sobie w brodę pluję:)
OdpowiedzUsuńznowu nie udało mi się spotkać Cię "nawłasnoocznie"...ale to tak właśnie jest w życiu - nieco złośliwie:)
ale ja się nie poddaję:) przecież kiedyś będę w końcu bogata i napakuję w tira octu,(ziaren też nieco upchnę) i przyjadę:)
Myszko, nie ma co pluć. Będą inne okazje.
UsuńTrzymam kciuki za bogactwo :)))
Ale wiesz, że bez ziaren i octu też możesz :)?
czytałam o spotkaniu...czytałam...i zazdraszczalam...ale wszystko przed nami...ciesze sie tez ,ze juz wróciłas...bede czekac na kolejne wpisy...pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuńAniu, było wspaniale. Zresztą Ty najlepiej wiesz, jak cudnie spotykać się z ludzmi z tą samą pasją. Tylko czas tak szybko ucieka...
UsuńSciskam mocno!
Wiedziałam,że na pewno uda!!!
OdpowiedzUsuńKibicowałam Wam i bardzo się cieszę że i pogoda i towarzystwo dopisało.Basiu jesteś niesamowita;-)))
Ponieważ nie mogłam pozwolić sobie na ten wypad żałuję bardzo, bo oprócz uściskania Ciebie Basiu,chętnie poznałabym osobiście inne przybyłe zakręcone z Kankanką na czele.Ściskam choć wirtualnie!!!
Marylko, udało się, udało się bardzo. Nie oczekiwałam takiej publiczności. To Dziewczyny były niesamowite! A siła osób, którym się chce przenosi góry!
OdpowiedzUsuńBuziaki!
Jeszcze raz dziękuję za to przemiłe popołudnie i niezapomniane wrażenia. Bardzo mi było miło Cię poznać. Niestety trochę mi entuzjazm do przędzenia opadł, ze względu na brak spektakularnych efektów. Mam nadzieję, że jednak będę miała więcej samozaparcia i w końcu się nauczę. Albo zafunduję sobie wycieczkę do Normandii i podręczę Cię troszkę. Serdecznie pozdrawiam z szarego dziś Wrocławia. Magda
OdpowiedzUsuńMadziu, to mnie było miło!
UsuńRozumiem Twoje zniechęcenie, ale uwierz, Twoja mątewka nie była rewelacyjna. Podglądnij u Ani - Kankanki jak usprawniła swoją. Nałożyła na nią zakrętkę od słoika. Zmienił się ciężar i moment obrotowy, wrzeciono śmiga jak ta lala:)
A do Normandii zapraszam. Wymienimy się - Ty mi francuski, ja przędzenie :)
No i niestety się nie udało, ale bardzo mnie cieszy, że Ty się cieszysz i jesteś zadowolona ze spotkania, a sądząc po komentarzach, to nie tylko Ty :))) A może to i dobrze, bo by się jeszcze okazało, że przędzenie to nie dla mnie, a tak to się mogę dalej łudzić, że może kiedyś.
OdpowiedzUsuńByło naprawdę rewelacyjnie. Znam się trochę na różnych terapiach i śmiło mogę powiedzieć, że ta, była najlepszą jaką prowadziłam :)
UsuńNic się nie martw, jeszcze będzie okazja. A od Justyny z Art&Yarn wiem, że 7 lipca podobne spotkanie będzie w Poznaniu :)
Ja na emigracji nauczyłam się - jak jestem w Polsce, to łapie chwile do maximum - tak jak Ty. Ale i tak tęsknie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i trzymaj się ciepło.
An