piątek, 7 czerwca 2013

54.




Szycie  mało poważne ciągle mnie trzyma.

Kawałek farbowanej w garnku krepy, a ileż radości . Oczywiście, żadne to szycie, ale tym razem  choć dekolt zrobiony jak należy. No bo umiem tylko mi się nie chce ;)

Początkowo materiał nie wydawał mi szczególny. Patrzyłam na niego nawet z niesmakiem, gdy nagle z odmętów materii wyłoniła się  głowa lwa i przepadłam z kretesem. Głowa musiała pozostać w całości. Nie ma mowy, by udało mi się ją powtórzyć  raz jeszcze. Nie ma mowy, by zrobił to ktoś inny. 




Ja wiem, że takich krojów mam unikać. Wiem, w czym widzą mnie Trinny i Susannah.  Tyle że wiolonczeli cholernie trudno w gorsecie i koturnach popylać całe dnie ;)

Wbrew pozorom zszycie tuniki na prawej stronie i zostawienie opadających brzegów nie poszerza figury. Ze spodniami przed kostkę oraz balerinkami stanowi świetny komplet, że nie wspomnę o absolutnej harmonii z jednym z moich ulubionych naszyjników. Dostałam go od Przyjaciół z fabryki, w jakiej razem chodziliśmy na szychtę  i mam do niego wielki sentyment.






Zaliczyłam też barwierską katastrofę i kompletnie nieudane farbowanie naturalne. Podbarwię to czymś konkretnym i wykorzystam  pewnie do tkania szmaciaka. Oczywiście podjęłam kolejną próbę. Zaczytuję się w bloga threadborne i wydaje mi się, że rozumiem. Jeśli z kapusty i herbaty wyjdzie mi coś takiego jak jej, będę oczarowana. Jeśli znów będzie to szmata, widać nie mam do tego talentu ;)



 U góry prawie udana próba brwienia naturalnego.

Na dole brwienie naturalne - kompletna porażka ;)


22 komentarze:

  1. Eh, no w Twoje kompletne porażki, Basiu, to ja jakoś nie wierzę :) Na pewno się ta "nieudana" szmatka okaże do czegoś bardzo przydatna :)
    Chciałabym bardzo zobaczyć Ciebie w tym zestawie, może by się druga gruszeczka zainspirować jakoś mogła ...
    Pozdrawiam bardzo serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, musisz. Wyszło naprawdę brzydko, ale wykorzystam, pewnie, że wykorzystam :)
      Co do moich zdjęć na blogu - to wiadomo jak jest, ale chyba mam sposób, żeby Ci pokazać jak wyglądam :)
      Chwilkę poczekaj.

      Usuń
  2. Jak dla mnie z odmętów wyłoniła się głowa klauna, niepokojącego, cyberpunkowego klauna. Co oczywiście nie umniejsza uroku tkaniny ;-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak mówi mój mąż, każdy widzi to, na co zasłużył :)))
      Mój syn zobaczył dwa barany, więc wiesz ;)

      Usuń
  3. tak, łeb jest dość niepokojący! taki... hmmm... demoniczny Aslan:) zdjęcia w plenerze - chyba jeszcze nie było? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś z czachy, jest - rzeczywiście ;)
      A plener był- niepozorny, rok temu. To nasze trześnie :)

      Usuń
  4. tak, taką kompletną porażkę to ja bym chciała popełnić. a farbowanie z lwią paszczą - rewelacja:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inusiu, ten materiał jest naprawdę nieciekawy. Zielony odcień szarego niestety nie zdobią nawet fioletowo odbite liście, ale wykorzystam :)

      Usuń
  5. Świetne te mało poważne formy :D Lubię takie proste i powiewne. A lew rzeczywiście widoczny. Fantastycznie wyszedł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, no właśnie. I jaki luz w noszeniu. Od razu chce się biegać :)

      Usuń
  6. ...w takich odmetach barw, kazdy widzi co mu wyobraznia podpowiada :)...i wlasnie to jest super :)
    ...czekam na ciag dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Danulka, dziękuję. Masz rację, wyobraźnia ma wielką siłę :)
      Ściskam!

      Usuń
  7. Tunika wyszła przepiękna! I do tego jest jedyna i niepowtarzalna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, bardzo dziękuję. To naprawdę nic wielkiego i tylko materiał czyni ją wyjątkową . I każdy może mieć swoją, za mniej niż w sieciówce ;)

      Usuń
  8. Ależ Cię wzięło farbowanie tkanin i szycie :) i dobrze, bo mamy więcej cudowności do oglądania...
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aneczko, to prawda. Wszystko wina zalegającego w szafach jedwabiu. Już się prawie kończy, a nowa dostawa za jakiś czas :)
      Dziękuję i ściskam!

      Usuń
  9. Znakomity efekt!
    Basiu, kolejne farbowanie będzie jak sobie wymyślisz, to wyszło pastelowo po prostu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anulka, dziękuję. Będę próbowała, bo nie mogę tak ot, się poddać, ale nic na siłę. Jak nie wyjdzie, zostanę przy barwieniach syntetycznych :)

      Usuń
  10. Rzeczywiście ufarbowałaś piękną lwią głowę, musiała trafić na centralny punkt tuniki! *^v^* Podoba mi się Twój naszyjnik, fajnie, jak elementy stroju tak nam się "same" poskładają w ładny komplet. ^^*~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joasiu, co ciekawe, głowa wylazła tylko z przodu. Tył jest ciemny i nie ma nic wspolnego nawet z wspomnieniem po lwie :)
      A do naszyjnika mam jeszcze "pirścionek" też darowany, i też pasuje :)

      Usuń
    2. Może to i dobrze, że z tyłu nie wyszedł Ci tył lwa.... *^w^*~~~~

      Usuń
    3. :) Oooo tak, w tej sytuacji, to nawet bardzo dobrze :)))

      Usuń