niedziela, 2 czerwca 2013

53.



Mieszkać  we Francji i nie jeść, nie smakować, nie poznować nowego to grzech. Prędzej, czy później « klinarnie » pęka każdy.  Słuchałam już mówiących o jedzeniu polskich pisarzy, aktorów, malarzy, polityków. Czytam o kulinarnych upodobaniach, takich jak ja – emigranów. Niewielu jest rozczarowanych, choć bywają zakoczeni.





Dla mnie ten rok to rok  warzyw. I nie dlatego, że ich wcześniej nie jadłam, ale dlatego, że jeść  mam ich dużo, a mogę, po wstępnym sparzeniu/obgotowaniu ( nie rozgotowaniu). Zaczynało mi już brakować pomysłów, co by tu jeszcze, kiedy znalazłam przepisy Alaina Passard’a, absolutnego mistrza warzyw, kucharza i restauratora z trzeba gwiazdkami Michelin’a. Nie trzeba się bać. Nawet jeśli inni snobują się na Passard’a on sam jest ujmujący. Dania są proste i niezwykle, bo jeść można szczaw ;) i brukiew, nadziewać cytrynami  wielkie, świeże figi,  a z selera robić pierożki. Można też do kolacji przygotować młode, pachnące ziemniaki z cebulką i szczypiorkiem smakujące jak marzenie.





Niestety,  u nas ciągle zimno i wieczorem ma się ochotę na coś bardziej   rozgrzewającego  niż orzeźwiającego! Padło  na gratin stąd.  Gratin to tradycyjna francuska zapiekanka, a gratin dauhinions klasyk francuskich zapiekanek, zapiekanka z ziemniaków. Niestety, nigdy mnie nie porywał. A już ten podawany  w Czechach zwany „ Zapečené , gratinované  brambory se smetanou” doprowadzał do łez. Nie mój smak i już. Jednak fenkuł i ziemniaki to kombinacja niezwykła i przepis zawładnął  mną całkowicie.  Swoją drogą, czy francuska nazwa ziemniaka - pomme de terre / jabłko ziemi – nie jest wspaniała ?!







Dziś żeby trochę przewietrzyć blog, pokażę  jak robię swoje « Gratin dauphinois au fenouil  ». Zapiekanka  jest delikatna w smaku i choć wyraźnie czuć w niej anyż  fenkuła ( kocham anyż) dla mnie pozostaje ciągle zbyt maślana. Dodaję  do niej odrobinę podsmażonego, chudego boczku oraz kawałki roquefort’a. Jemy ją  często na kolację jako danie główne lub po mulach z fenkułami na obiad ( wówczas  bez  boczku).

Zachwyca mnie smak  gotowanego  w mleku ziemniaka  i choć moja śp. Babcia często o nim mówiła, jakoś nie zwracałam uwagi na te  dziwaczne fanaberie ;)

Przepisu nie podaję, bo jest ich naprawdę dużo .Na pewno każdy znajdzie swój.






P.S.
Jeszcze raz dziękuję za wszystkie przemiłe słowa dotyczące poprzedniego wpisu.Jest mi bardzo miło, choć muszę dodać, że to tylko wprawki.

11 komentarzy:

  1. Niestety fenkuł ze względu na ten właśnie smak anyżu dla mnie nie istnieje... brrr. U mnie w domu do zwykłego puree dodawało się mleko i bardzo takie właśnie lubię. Jest zdecydowanie delikatniejsze.
    Sezon warzywny teoretycznie można uznać za rozpoczęty, ale pogoda sprzyja raczej krupnikowi itp., żeby się troszkę rozgrzać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Madziu,u mnie w domu mleko w puree było również obowiązkowe, ale już gotowania w mleku, poza Babcią, nie stosował nikt ;)
      Teoretycznie powinnam się cieszyć, że pogoda sprzyja wełnie... ale wcale tak nie jest.Boję się, że lato będzie jak wiosna... z grzanym winem w dłoni!

      Usuń
  2. Intryguje mnie ten dodatek fenkuła, tak nie próbowałam zapiekać ziemniaków, otwierasz przede mną nowe smaki! *^o^*~~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joasiu, jeśli tylko odpowiada Ci fenkuł polubisz ten przepis na pewno. Może Ci się spodobać również sałatka z fenkuła zwana "Fenouil braise". Jest przepyszna. Myślę również, że spodoba Ci się Alain przy pracy i jego warzywa http://www.lepoint.fr/invites-du-point/alain-passard/
      Z Twoim talentem do języków w lot będziesz wiedzieć, co i jak :)

      Usuń
    2. Fenkuła lubię, jutro na bazarze go wyszukam!
      Dziękuję za linka, odświeżę sobie mój francuski. *^o^*~~~

      Usuń
  3. Polecam koper wloski (fenkul?) takze na surowo drobno pociety w paseczki jako surowke z delikatna salata polna oraz czasteczkami pomaranczy lub mandarynki wymieszane z sokiem z pomaraczy, cytryny i miodu. Palce lizac!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, dziękuję! Będę musiała spróbować koniecznie!

      Usuń
  4. Wrocilam z Polski!I w koncu mam internet!
    Ja fenkuly jem na surowo,bez zadnych dodatkow ,choc czasem gotuje je na parze i pozniej jedynie odrobine sole i polewam oliwa z oliwek.Preferuje jednak te surowe.W zapiekance z ziemniaczkami moga byc calkiem ciekawe! Wyprobuje! godlesia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, taki pomysł podsunęła mi anja. Spróbuję i z pomarańczą i z oliwką! Dziękuję.
      A ja do Polski dopiero jadę..:))))

      Usuń
    2. Do sałatki jeszcze czarne oliwki polecam.godlesia

      Usuń
  5. Matko.... zgłodniałam.....

    OdpowiedzUsuń